Tuaregowie z Sahary. Kim są błękitni ludzie pustyni?

Bartek Sabela

Bartek Sabela

Przewodnik

Reporter zagraniczny, nagradzany pisarz, podróżnik, fotograf, wspinacz i snowboardzista.

Bartek Sabela

Reporter zagraniczny, nagradzany pisarz, podróżnik, fotograf, wspinacz i snowboardzista.

Lodzermensch prosto z Bałut, szlachetny rocznik 1982. Jako autor książek debiutował w 2013 roku książką „Może (morze) wróci”. Opowieść o Uzbekistanie i ginącym Morzu Aralskim została nagrodzona Bursztynowym Motylem oraz Nagrodą Magellana. W październiku 2015 roku w Wydawnictwie Czarne ukazała się jego druga książka „Wszystkie ziarna piasku” o Saharze Zachodniej, ostatniej afrykańskiej kolonii, wyróżniona Afrykasem 2015 przez Fundację Afryka Inaczej i nominowana do Nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.

W kwietniu 2017 wydał trzecią książkę „Afronauci” – reportaż o pewnym Zambijczyku, który pięćdziesiąt lat temu chciał zostać pierwszym człowiekiem na Księżycu, a w marcu 2023 roku ukazała się jego reportaż o przemysłowej hodowli zwierząt „Wędrówka tusz”. Ten ostatni reportaż literacki jury Grand Press uznało za Książkę Reporterską roku 2023. Sabela pisał także reportaże z Demokratycznej Republiki Konga, Kenii, Algierii, Bhutanu, Mauretanii, Nigru, Etiopii, Kurdystanu oraz Polski m.in. dla magazynów „Duży Format”, „Kontynenty”, „Podróże” i „Pismo”. Więcej znajdziecie na barteksabela.com.

Prywatnie mąż Renaty, założycielki Soul Travel, miłośnik wszelkiego outdooru, w szczególności wspinania i skialpinizmu. No i naleśników z dżemem.

Prowadzi wyprawy:

Tuaregowie to grupa etniczna zamieszkująca tereny środkowej Sahary od południowej Libii po Burkinę Faso. Są Berberami, w ogromnej większości są muzułmanami i, choć dziś to raczej rzadkie, koczownikami. Skąd pochodzą, jaka jest ich historia? Co ciekawe, sami Tuaregowie nie znają swojego pochodzenia, naukowcy też nie są w tym zakresie zgodni. W Internecie można przeczytać wiele niepotwierdzonych naukowo lub wprost nieprawdziwych informacji na temat historii Tuaregów. Jak ta, że są potomkami krzyżowców, którzy przegrali wojny z Arabami. Lub ta, że ich pierwotną ojczyzną były tereny dzisiejszego Maroka lub północnej Libii. Albo ta, że wywodzą się od wnuka Noego, Kanaana, i że są spokrewnieni z ludami semickimi. A może prawdą jest ta, że wywodzą się od mieszkańców Troi?

Zostawmy te rozważania. Czy zawsze musimy znać początek? Co, gdy początku nie ma? Gdy rzeczy po prostu wydarzają się od wieków i nikt nie wie kiedy zdarzyły się po raz pierwszy i z jakiej przyczyny? Co więcej: gdy nikt nawet nie próbuje oznaczyć tego początku, opisać czy zbadać? Gdy nie ma żadnych dokumentów, dat, a jedyne co zostało to przekaz ustny w języku, którego nikt już nie rozumie? Czy geografia, dane miejsce na ziemi, może determinować postrzeganie czasu? Jeśli tak to przestrzenią właściwą Saharze jest bezczas a w nim fakty mają drugorzędne znaczenie.

Tuaregowie – handlarze i wojownicy

Wpierw trochę legend i stereotypów. Bo tych wokół Tuaregów nie brakuje. Fakt faktem, że ich tryb życia, wygląd i sposób ubierania sprawiły, że uważa się ich za tajemniczych, niedostępnych, groźnych lecz również szlachetnych. Nie bez powodu Tuaregowie byli inspiracją choćby dla autora Diuny, Franka Herberta (Fremeni do złudzenia przypominają Tuaregów). Środkową Saharę, którą dziś zamieszkują, podbili dzięki swojemu sprytowi i nowym technikom walki. To oni jako pierwsi posiadali szybkie wielbłądy, zwane meheri, które pozwoliły im szybko przemieszczać się po pustyni i okradać karawany i obozowiska Berberów.

Mówi się, że Tuaregowie siali postrach na Saharze. To oczywiście stereotyp, ale prawdopodobnie jest w nim ziarno prawdy. Mówi się także, że mieli określone zasady honorowe. Ponoć nigdy nie napadali na namioty z kobietami i zwracali część łupów, gwarantującą przeciwnikowi przeżycie w pustynnych warunkach. Niektóre plemiona tuareskie zajmowały się handlem złotem, solą, kością słoniową, prosem, daktylami, bronią, tkaninami, drewnem, skórą, tytoniem, herbatą. A gdy sami nie handlowali, to trudnili się eskortowaniem innych karawan. Gdy te odmawiały ochrony, ślad często po nich znikał. Tuaregowie zajmowali się również handlem niewolnikami – chwytali w niewolę mieszkańców południowej Sahary i Sahelu i sprzedawali ich Arabom, którzy dalej sprzedawali ich Europejczykom.

Często można spotkać się z informacją, że językiem Tuaregów jest tamasheq. Owszem, ale to tylko jeden z czterech dialektów, mówi się nim w Mali. Ten, którym mówią Tuaregowie w dzisiejszej Algierii to tamahak, a Nigrze używa się dialektu tamajaq oraz tamajeq. Dialekty te mają jednak wspólny alfabet Tifinagh, używany także w innych językach berberyjskich. Posługuje się on charakterystycznymi geometrycznymi znakami i jest ciągle używany. Wielu Tuaregów posługuje się również płynnie językiem francuskim ponieważ tereny, które zamieszkują były przez dziesięciolecia francuskimi koloniami.

Gdzie mieszkają Tuaregowie?

Gdzie leży ojczyzna Tuaregów? Na Saharze – to oczywistość. Ich domem od zawsze była pustynia. Zamieszkują dużą część Sahary, od południowo-zachodniej Libii, przez Niger, południową Algierię, Mali, po Burkinę Faso. Niegdyś zamieszkiwali również tereny bliżej Morza Śródziemnego ale zostali z nich wyparci przez Rzymian a później Arabów. Dziś, w całym regionie Sahary mieszka około 4 milionów Tuaregów, najwięcej w Nigrze, następnie Mali oraz Algierii. Ale granice dla ludów tradycyjnie koczowniczych nie istnieją. Niestety jednak, ich wyznaczenie siłą rzeczy ograniczyło możliwość przemieszczania się po Saharze.

Często w krajach, które zamieszkują, Tuaregowie są traktowani jako obywatele drugiej kategorii. Nigdy nie wykształcili tradycyjnej państwowości we współczesnym rozumieniu, choć podejmowali takie próby. Do pierwszej tuareskiej rebelii doszło w latach sześćdziesiątych, tuż po tym jak dzisiejsze państwa pasa Sahary otrzymały niepodległość z rąk Francji. Powstanie, które objęło zasięgiem północ Mali, trwało dwa lata ale nie przyniosło większych skutków. Kolejna próba miała miejsce w 2012 roku, znów na terenach Mali. Rebelianci proklamowali państwo tuareskie o nazwie Azawad. Niestety, przetrwało jedynie trzy miesiące. Tuareskie powstanie zostało szybko zawłaszczone przez muzułmańskich ekstremistów a w konflikt włączyła się Francja.

Tuareskie rebelie wybuchały również dwukrotnie w Nigrze – w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych a potem w 2007 roku. Choć nie doprowadziło one do powstania ani niepodległego państwa ani autonomicznego rejonu, Tuaregowie uzyskali większy wpływ na podział zysków z wydobycia surowców i udział we władzy centralnej.

Z czego żyją Tuaregowie?

Tradycyjnie pustynni nomadzi zajmowali się wypasem zwierząt, głównie kóz, wielbłądów i owiec. Coraz mniej jest rodzin żyjących tak jak niegdyś, typowe koczownicze rodziny przetrwały w zasadzie tylko w Nigrze i Mali. Dziś większość Tuaregów prowadzi osiadłe życie. Czasami z wyboru – życie na pustyni łatwe nie jest – czasami, jak w Algierii, z administracyjnego przymusu. Wyżyć na pustyni jest coraz trudniej – zmiany klimatu i coraz poważniejsze susze sprawiają, że hodowla zwierząt, nawet wielbłądów jest mniej opłacalna. Zanikł również transport karawannowy, którym Tuaregowie niegdyś się trudnili. Niezależnie jednak czy żyją życiem koczownika czy mieszkają w miastach, Tuaregowie są niezmiennie związani z pustynią.

Dziś Tuaregowie znajdują się w bardzo trudnej sytuacji. Ci, którzy żyją w miejscach odwiedzanych przez turystów, jak algierskie Djanet, utrzymują się z turystyki – w końcu to oni najlepiej znają pustynię. W takich ośrodkach, Tuaregowie trudnią się też produkcją słynnego tuareskiego rękodzieła, biżuterii srebrnej lub wyrobów skórzanych. Niestety, w wielu regionach zamieszkiwanych przez Tuaregów, konflikty i grupy terrorystyczne spowodowały, że turystyka zamarła (Mali, Burkina Faso, część Nigru). W takich miejscach Tuaregowie żyją więc z drobnego handlu, nierzadko także z przemytu towarów i ludzi.

Jak wygląda Tuareg?

Dostojnie – to pierwsze określenie jakie przychodzi do głowy gdy widzimy Tuarega. Tuaregowie są zazwyczaj wysocy, mają kręcone włosy i na ogół (choć nie zawsze) dość ciemną karnację. Ich skóra, zwłaszcza na twarzy nierzadko zabarwiona jest na niebiesko od turbanów w kolorze indygo, nazywanych tutaj tagelmust lub z arabskiego szasz. Kiedyś Tuaregowi towarzyszył zwykle wielbłąd, dziś częściej auto terenowe.

Jak ubierają się Tuaregowie? Spod tagelmustu – czarnej, niebieskiej lub białej chusty – widać tylko przenikliwe spojrzenie mężczyzny. W tuareskiej kulturze to mężczyźni, nie kobiety zakrywają twarz. W sferze wierzeń szasz to ochrona przed złymi siłami, które, jak wierzą Tuaregowie, wchodzą do człowieka przez usta. Tuaregowie zakrywają twarz również dlatego, by nie okazywać uczuć, wierzą bowiem, że mówienie o uczuciach to słabość, a o człowieku świadczą czyny nie słowa. Tagelmust ma jednak również bardzo praktyczne zastosowanie – chroni przed słońcem, a historycznie chronił także przed rozpoznaniem twarzy.

Nawet współcześnie Tuaregowie często noszą swoje tradycyjne stroje. Turban, zwany tagelmust, okrywa nos i usta. Resztę ciała okrywa szata zwana bubu, często również w niebieskim kolorze. Kobiety ubrane są w suknie, na których wiążą materiał przypominający sari – to kolorowy, warstwowy tasernyst. Tuareskie stroje są nie tylko piękne, ale i praktyczne. Dostosowane do warunków atmosferycznych, chronią przed piaskiem, słońcem i wiatrem.

Niezwykle ważnym elementem tuareskiej kultury jest herbata – bardzo mocna i słodka. W osobnym artykule piszemy jak ją parzyć: Saharyjska herbata na upały [domowe przepisy]

Tuareska biżuteria

Tuaregowie wykonują przepiękną i bardzo charakterystyczną biżuterię. Materiałem najczęściej jest stal, srebro, mosiądz oraz lokalne kamienie szlachetne. Centrum tego rzemiosła to algierskie Tamanrasset, gdzie znajduje się słynna szkoła jubilerska. Najpopularniejszym motywem jest Krzyż Tuaregów z Agadez, zwany Teneghelt. Tradycyjnie jest to rzecz, którą ojciec przekazywał synowi, mówiąc, że ofiaruje mu cztery strony świata, gdyż nie wie, gdzie będzie jego potomek u skraju życia.

Teneghelt to najpopularniejsza pamiątka z podróży do Algierii. Warto pamiętać, że z chrześcijańskim symbolem nic go łączy. Jego nazwa pochodzi od sposobu wytwarzania. Enghel znaczy wlewać. Przed powstaniem krzyża każdorazowo należy wykonać jego woskową formę. Oklejona gliną wędruje do gorącego pieca, w którym twardnieje zewnętrzna warstwa, a topnieje woskowe wnętrze. Po stopnieniu do środka wlewa się srebro. Czeka się aż wystygnie i rozbija skorupkę z gliny. Potem czas na jubilerską obróbkę. I gotowe!

Teneghelt pełni dziś bardziej ozdobną funkcję. Ale pierwotnie był jak dowód tożsamości. Wykonawcy trzymali się rygorystycznie 21 wzorów. Każdy z szablonów odzwierciedlał bowiem daną oazę, miasto i region, więc łatwo było go zidentyfikować z konkretnymi rodzinami Tuaregów.

Inna wykładnia głosi, że ta tuareska biżuteria przedstawia mapę nieba nad Saharą. Wygrawerowane wzory to konstelacje gwiazd, wskazujące drogę koczownikom. Motyw koła to życiodajna studnia, a kręgi wokół niej to cenne stada bydła.

Tuareska kobieta – królowa na włościach

Według mitologii Tuaregowie Kel Ahaggar zamieszkujący rejon algierskiego Tamanrasset, wywodzą się od królowej Tin Hinan. Ale nie tylko oni – wszystkie społeczności tuareskie są społeczeństwami matriarchalnymi a rola kobiety jest tutaj znaczenie silniejsza niż w większości społeczeństw islamskich. Jesteś Tuaregiem jeśli twoja matka była Tuareżką. Jednakowoż, rozwiejmy tu złudzenia, Tuaregowie są również społeczeństwem silnie muzułmańskim, w których jak wiadomo, dominującą pozycję ma mężczyzna. Co wychodzi ze zderzenia tych dwóch kultur?

Kobieta sprawuje władzę nad wieloma aspektami życia, nie tylko nad „ogniskiem domowym”. Pod jej pieczą są dobra materialne, ona zapewnia potomstwu edukację i dobre wychowanie. Zarządza rodzinnymi sprawami. Kobiety biorą udział we wszystkich decyzjach rodzinnych i społecznych, piastują również urzędy i stanowiska. W wielu sprawach kobieta ma pierwsze i ostatnie zdanie.

Tradycyjnie mężczyzna wnosi do małżeństwa tylko zwierzęta, które często są zabijane na wesele. Kobieta zaś wnosi w posagu namiot, czyli dom, w którym będzie żyła rodzina. Mąż może w nim przebywać wyłącznie podczas obecności żony. Namiot należy do kobiety także po owdowieniu i rozwodzie.

Tak, inaczej niż w wielu społeczeństwach muzułmańskich, wśród Tuaregów zdarzają się rozwody, również te inicjowane przez kobiety. Po rozwodzie, jeśli urodziły się dzieci, mężczyzna jest zobowiązany zapewnić byłej żonie środki finansowe. Wśród Tuaregów rzadko zdarzają się małżeństwa aranżowane. Kobieta ma prawo decydować kto będzie jej mężem. Niemniej, choć jest to po cichu tolerowane, związki przedmałżeńskie nie są z zasady akceptowane.

W społeczności Tuaregów obowiązuje kodeks etyczny Ashak. Wyznacza on normy zachowania, wpajane chłopcom od małego. Dotyczą one poszanowania kobiet, ich wolności wypowiedzi oraz prawa własności. W przypadku złamania kodeksu, Tuareg zostaje pozbawiony wszelkich praw, a nawet wydalony ze wspólnoty, jeśli tak zdecyduje kobieta.

Sebeiba, czyli największe święto Tuaregów

Festiwal Sebeiba to jedna z najstarszych uroczystości na świecie. Nie wiadomo dokładnie od kiedy obchodzone jest to święto. Najprawdopodobniej pierwsze obchody miały miejsce około 3000 lat temu, po zwycięstwie Mojżesza nad wojskami faraona. Ponoć było tak: Czemu się tak radujecie – spytali ci którzy szli z naprzeciw. Król nie żyje! – odparli tańczący ludzie – Saba ibat!Król nie żyje! Czas się radować! Królem, którego śmierć tak cieszyła ludzi, był egipski faraon, ten który w pogoni za Mojżeszem zginął w wodach Morza Czerwonego. Wieść o śmierci okrutnika dotarła na odległe saharyjskie płaskowyże i była powodem do radości dla mieszkających tam Tuaregow plemienia Kel N’ajjer. Śmierć faraona zakończyła bowiem plemienne waśnie i zjednoczyła klany mieszkające na przeciwległych wzgórzach. Od tego czasu, co roku Tuaregowie świętują. W 2014 roku święto Sebeiba wpisano na Listę Niematerialnego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO.

Co roku, w pierwszym miesiącu księżycowego kalendarza, przedstawiciele dwóch dzielnic miasta Djanet rywalizują ze sobą przez dziewięć dni, a dziesiątego dnia wspólnie tańczą. Święto poprzedzają uroczyste przygotowania – konkurs Timoulawine.

Dziesiątego dnia na placu od samego rana gromadzą się ludzie. W całym mieście ruch, zamieszanie, atmosfera wielkiego wydarzenia. Tu na rogu jeszcze ktoś poprawia swoje szaty, tam ktoś inny wiąże szasz, jeszcze ktoś inny poleruje długi miecz. Sabaiba to pojedynek. Długie miecze i ostre włócznie to jednak tylko rekwizyty. Od śmierci faraona pojedynek między dwoma dzielnicami miasta Djanet: El-Mihan z południa i Zellouaz z północy rozgrywa się w zupełności kulturalnie i bezkrwawo, wyłącznie w warstwie kulturowej, symbolicznej, tanecznej i lirycznej. Jest też boisko, choć całe pokryte piachem, nie trawą, są też trybuny i widzowie.

Kolor, dźwięk i słowa Sebeiby

Kolorem Sabaiby jest indygo. To najlepsze, po które jeździ się do Nigru. Indygo nada głęboką granatową, wręcz czarną, połyskliwą barwę szatom i chustom, zwłaszcza tym na głowach wojowników. Wiązanie turbanu to niełatwa umiejętność, a jego kolor to skodyfikowana wiadomość. Niektórzy wojownicy mają zakryte całe twarze, włącznie z oczami. Szat tancerza-wojownika się nie kupuje. Można je tylko odziedziczyć. Podobnie jak maskę z trójkątnymi, srebrnymi ornamentami (tancerze wyglądają przez to, jakby nie mieli głów. To również nieprzypadkowy wybór. Upamiętniają w ten sposób gigantów z Djabaren – malowidła skalne przypominające ludzi bez głów). Każda z dwóch dzielnic może wystawić tylko tylu tancerzy ile ma strojów a w pojedynku mogą brać udział tylko największe rodziny.

Dźwiękiem Sabeiby jest metaliczny odgłos miecza. Tancerz-wojownik trzyma swój miecz nie za rękojeść lecz za samo ostrze, w środku jego ciężkości. Zwinnym ruchem potrząsa uniesionym ponad głowę mieczem, o wewnętrzną część dłoni. Miecz, dziesiątki, a może setki mieczów, wibrują, dając wysoki, uporczywie dzwoniący w uszach dźwięk. To muzyczny kontrapunkt dla niskich, basowych tonów bębnów ganga, na których hipnotyczny, niezmienny rytm wybijają kobiety. To one, choć niepozorne, choć z tyłu, dyrygują całą ceremonią. To ich dźwięki niosą tancerzy-wojowników, to one narzucają im rytm tańca. To one śpiewają, to również o ich względy trwa rywalizacja.

Słowem Sabaiby jest Deire Naibra eli Amalou Sébeiba. Zdanie powtarzane przez setki zgromadzonych kobiet niczym buddyjska mantra. Znaczenie wielu słów w śpiewanych przez kobiety pieśniach jest nieznane. Przez trzy tysiące odkąd faraon zginął w pogoni za Mojżeszem, słowa utraciły lub zmieniły swe znaczenie, pochłonęła je Pustynia. Już nikt nie pamięta co oznaczały i dlaczego je wypowiadano. Pozostały jedynie dźwiękami.

Występy taneczno-wokalne i odświętne stroje ocenia jury a Sebeibę kończy rozejm.

Dowiedz się więcej o mieszkańcach pustyni z wystąpienia podróżnika, Bartka Sabeli:

  • Bartek Sabela

    Bartek Sabela

    Przewodnik

    Reporter zagraniczny, nagradzany pisarz, podróżnik, fotograf, wspinacz i snowboardzista.

    Bartek Sabela

    Reporter zagraniczny, nagradzany pisarz, podróżnik, fotograf, wspinacz i snowboardzista.

    Lodzermensch prosto z Bałut, szlachetny rocznik 1982. Jako autor książek debiutował w 2013 roku książką „Może (morze) wróci”. Opowieść o Uzbekistanie i ginącym Morzu Aralskim została nagrodzona Bursztynowym Motylem oraz Nagrodą Magellana. W październiku 2015 roku w Wydawnictwie Czarne ukazała się jego druga książka „Wszystkie ziarna piasku” o Saharze Zachodniej, ostatniej afrykańskiej kolonii, wyróżniona Afrykasem 2015 przez Fundację Afryka Inaczej i nominowana do Nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.

    W kwietniu 2017 wydał trzecią książkę „Afronauci” – reportaż o pewnym Zambijczyku, który pięćdziesiąt lat temu chciał zostać pierwszym człowiekiem na Księżycu, a w marcu 2023 roku ukazała się jego reportaż o przemysłowej hodowli zwierząt „Wędrówka tusz”. Ten ostatni reportaż literacki jury Grand Press uznało za Książkę Reporterską roku 2023. Sabela pisał także reportaże z Demokratycznej Republiki Konga, Kenii, Algierii, Bhutanu, Mauretanii, Nigru, Etiopii, Kurdystanu oraz Polski m.in. dla magazynów „Duży Format”, „Kontynenty”, „Podróże” i „Pismo”. Więcej znajdziecie na barteksabela.com.

    Prywatnie mąż Renaty, założycielki Soul Travel, miłośnik wszelkiego outdooru, w szczególności wspinania i skialpinizmu. No i naleśników z dżemem.

    Prowadzi wyprawy:

Polecane wyprawy

Zobacz wszystkie