Turystyka regeneratywna – czyli daj coś od siebie

Jeżeli tematy ekologii, zrównoważonego rozwoju i ochrony środowiska nie są Ci obojętne, jest duża szansa, że obiły Ci się o uszy hasła takie jak leave no trace czy turystyka zrównoważona. Wielu odpowiedzialnych podróżników podziela myśl, że przywilej oglądania i doświadczania pięknych miejsc na świecie nie powinien wiązać się z degradacją środowiska, przeludnieniem oraz nielimitowanym zwiększaniem antropopresji (czyli całością działań ludzkich wpływających na środowisko przyrodnicze). Słowem: nie powinniśmy szkodzić przyrodzie, którą tak bardzo chcemy podziwiać.

Niestety sam fakt naszej obecności w danym miejscu z punktu widzenia fauny i flory jest szkodliwy: hałasujemy, zakłócamy spokój zwierząt i roślin, śmiecimy, zanieczyszczamy powietrze i eksploatujemy zasoby. Dotyczy to zarówno obszarów wiejskich jak i miejskich. Często bywa, że ulubione miejsce w górach czy nad morzem nawet w ciągu kilku lat ulega znaczącej degradacji wskutek zwiększonego ruchu turystycznego. Czy uda nam się zachować piękno tych miejsc dla następnego pokolenia, ale też dla nas samych w całkiem niedalekiej przyszłości?

Takie refleksje powodują, że osoby wrażliwe na potrzeby przyrody coraz częściej starają się minimalizować negatywny wpływ swoich podróży oraz zrobić coś dobrego w miejscu, które odwiedzają. Właśnie w ten sposób narodziła się idea turystyki regeneratywnej, czyli takiej, która ma poprawić stan lokalnej przyrody. W zamian za godną naśladowania postawę podróżnicy mogą liczyć na bonusy, które umilają ich pobyt w danym miejscu. Świetnie zadziałało to w Kopenhadze – turyści, którzy decydowali się na korzystanie z komunikacji zbiorowej, pracowali w miejskich ogródkach lub pomagali utrzymać czystość w porcie mogli liczyć na darmową kawę, lunch albo bezpłatne wypożyczenie kajaka. Ci, którzy tego doświadczyli mówią, że dało im to porządny zastrzyk pozytywnej energii, możliwość poznania osób o podobnej wrażliwości oraz okazję do odkrywania miasta w niecodzienny, ciekawy sposób. Same plusy. Nic dziwnego, że tym samym śladem poszła polska platforma rezerwacyjna Slowhop.com.