
Wszystko zaczęło się na terenie dzisiejszej Gwatemali w II tysiącleciu p.n.e. Potem cywilizacja Majów rozprzestrzeniła się na tereny Hondurasu, Salwadoru, Belize i południową część Meksyku z Półwyspem Jukatan włącznie. Cały ten teren pokryły ogniska niewielkich społeczności, które rosnąc w siłę zaczęły budować państwa-miasta z budowlami na miarę cudów inżynierii. U szczytu rozwoju Majowie mogli poszczycić nie tylko doskonałymi umiejętnościami z zakresu architektury, ale i sztuki, astronomii i matematyki. Posiadali własne pismo, którym spisywali swe dzieje, mity i legendy na papierze zrobionym z kory figowca. Podczas gdy w Europie w pałacach królowały nocniki, a miejskimi rynsztokami płynęły nieczystości, oni dawno już używali kanalizacji i łazienek.
Z Zatoki Meksykańskiej doprowadzali wodę do nawadniania pól, po drodze ją odsalając. Czy dziś, patrząc na mieszkańców gwatemalskich czy meksykańskich wiosek widzimy przedstawicieli potężnej kultury? A może nasza wiedza sięga za płytko, żeby docenić prastare tradycje, tak usilnie przeciwstawiające się naporowi nowoczesności. Podróż do Gwatemali może wszystko zmienić, a na pewno daje szansę bliższego poznania fascynującego świata Majów.
Majowie i Gwatemala – kolebka kultury Majów
Jest ich około 5 milionów. To mniej więcej połowa wszystkich obecnych potomków Majów i około 40% społeczeństwa kraju. Mówią w 21 językach – kiche, kaqchikel, tz’utujil, pogomchi i innych. Upadek cywilizacji Majów? Przecież oni żyją i mają się całkiem nieźle. Fakt, gdy w 1523 r. tereny dzisiejszej Gwatemali podbili hiszpańscy konkwistadorzy, kultura Majów była bliska zagładzie. Zabijani, poniżani, wypędzani ze swoich terenów, ogołoceni z wiary…przetrwali. A stosunkowo niedawno, to oni wypędzili katolickiego księdza z meksykańskiego miasteczka Chamula. I choć próbowano nauczyć ich modlić się do chrześcijańskich świętych, pozostali wierni swoim bogom miksując obie wiary w specyficzny dla siebie sposób. Nie zdziwcie się więc jeżeli gdzieś w gwatemalskim kościele pomiędzy świętymi Piotrem i Pawłem ujrzycie boga kukurydzy w barwnym ubranku. W kościołach zbudowanych przez europejskich misjonarzy Majowie ukręcają głowy kogutom, piją pox i rytualną coca-colę, a na chrzest zapraszają szamana.
Gdy się spotykają pozdrawiają się słowami In Lak’ech Ala K’in.
Kalendarz Majów
Ponoć wedle jego zapisów świat nie powinien już istnieć. Koniec świata według Majów miał nastąpić 21 grudnia 2012 r. A przecież wszystko nadal się kręci, jak dawniej. Problem w tym, że przepowiednia była tylko tanią sensacją, ale nadal kojarzona jest z kalendarzem wypracowanym przez ludy Mezoameryki. Podstawy kalendarza stworzyli Olmekowie, a kolejne cywilizacje go doskonaliły. Czym różni się od naszego?
Po pierwsze nie jest to kalendarz astronomiczny, ale system matematyczny oparty o liczbę 20 – czyli ilość palców rak i nóg, najprostsze liczydło, które każdy ma pod nosem. Na bazie tej cyfry oraz liczby 13 mającej związek z cyklem księżyca i 13 boskimi poziomami nieba, powstał 260 dniowy kalendarz Majów tzw. Tzolk’in lub (Cholq’ij). Interesujące jest to, że każdemu dniu przypisywano zestaw cech niczym żywej istocie. Narodziny w konkretnej dacie determinowały przyszłość nowonarodzonego, jego cechy charakteru i przydatność w społeczeństwie. O tym, czy będzie dobrym tkaczem, rolnikiem, czy idealną ofiarą dla bogów, decydował kapłan.
Czy Tzolk’in to jedyny kalendarz Majów? Mówi się, że Majowie byli strażnikami czasu i mieli prawdziwego bzika na tym punkcie. Posiadali też ogromną wiedzę astronomiczną. Zachowane kodeksy Majów zawierają dokładne studia dotyczące ruchu planet, zaćmień Słońca i Księżyca, zodiakalne konstelacje i szerokie obserwacje zjawisk meteorologicznych. O znany nam cykl 365 dniowy oparty jest inny kalendarz Majów – Haab. I na koniec został nam cykl 52-letni, który powstał z połącznia kalendarzy Tzolk’in i Haab. Rozpoczęcie każdego 52-letniego cyklu rozpoczynała uroczysta Ceremonia Ognia prowadzona przez kapłanów, a koniec cyklu oznaczał reset, oczyszczenie i zrobienie miejsca na nowe.
Kosmologia – jak Majowie Gwatemali urządzili świat
Na początku była woda. W dniu stworzenia świata powstały trzy kamienne trony: Jaguara, Węża i Lilii. A centrum wszystkiego było święte drzewo ceiba, które oddzieliło niebo od ziemi. Na jego szczycie siedział quetzal – niebiański ptak, korona sięgała niebios, pień zaznaczał świat ziemski, a korzenie tonęły w mroku podziemi. Wizja świata Majów od początku opierała się o trzy poziomy. Niebiański zajmowali bogowie. Najważniejszy z nich Hunab-Ku stworzył świat, jego żona – Ixazalvoh jest boginią tkactwa, Itzamna bogiem pisma i medycyny, Quetzalcoatl znany jako „Pierzasty wąż” był bogiem wiatru, rzemiosła i wiedzy, a Abau Khin przywracał porządek świata.
Wedle Majów ziemski świat zamieszkują zwierzęta, ludzie i nadprzyrodzone istoty zwane nawalami. Każdy element natury kamień, wiatr, drzewo ma tchnienie życia i należy go traktować z należytym szacunkiem. Do Xibalby, podziemnego świata, można dostać się przez jaskinie i zbiorniki wodne, takie jak jeziora i cenoty. W podziemnych jaskiniach żyje bóg Chaak i żeby go przebłagać dawni Majowie składali ofiary – również z ludzi.
Narodziny – jak Majowie widzą powstanie człowieka
Według Majów narodził się z…kukurydzy. Bogowie próbowali stworzyć człowieka z drewna i gliny, ale te istoty były niezdarne, nie potrafiły mówić, oddawać czci stwórcom i dlatego nie podobały się bogom. Dopiero człowiek ulepiony z mąki kukurydzianej sprostał ambicjom bogów. Podobnie jak w społeczeństwach europejskich pszenica, kukurydza w Mezoameryce jest podstawą bytu i głównym źródłem białka. Jest spożywana do każdego posiłku w formie np. tortilli i nie będzie przesadą stwierdzenie, że Majowie żyją dla kukurydzy i dzięki niej. Cztery gatunki kukurydzy uprawiane w Ameryce Środkowej – czerwona, czarna, żółta i biała reprezentują cztery rasy świata, a także najważniejszą w kosmologii Majów liczbę cztery, symbolizującą cztery osie świata. Gdy w rodzinie Majów rodzi się dziecko, jak za czasów piramid, należy sprawdzić jaką energię nosi dzień jego narodzin. W tym celu rodzina udaje się do Cholq’ij – duchowego przewodnika, który ocenia jakie przesłanie i wyzwania będą mu towarzyszyły przez resztę życia.
Tikal – miejsce gdzie słychać głosy duchów
„Każda góra jest trójkątem, gdzie niebo przemawia do ziemi,
Piramida to miejsce, z którego ziemia przemawia do nieba.
Piramida jest ołtarzem.”
W jednym z największych, starożytnych miast Majów nie tylko duchy mają głos. Kamienie pokryte reliefami opowiadają historie toczących się tu wojen, rytuałów i zwykłego życia. U szczytu potęgi w I w n.e. miasto liczyło ok. 90 tys. mieszkańców. Budowle Tikal mieniły się w słońcu na czerwono, niebiesko, żółto i zielono. Nie było porastającego dziś teren tropikalnego buszu. Miasto Tikal miało drogi, targ, baseny do gromadzenia deszczówki, grobowce i świątynie. Najważniejsze budowle budowano zgodnie z kierunkami świata, a poszczególne ich elementy sytuowano tak, aby w wybrane dni np. podczas przesileń lub równonocy, padało na nie światło nadając im symbolicznego wymiaru. Plan całości był odbiciem majańskiego wszechświata. Piramidy symbolizowały święte góry, miejsce zamieszkania bogów. Pałac władcy stanowił cześć ziemską.
W części przeznaczonej na nekropolię znajdowało się boisko do gry w piłkę, swoista brama do zaświatów. Gra w piłkę u Majów była nie tylko walką o honor, ale i o życie, bo przegranych składano bogom w ofierze. Miała też głęboki sens religijny. Mitologia Majów mówi, że po wygranym meczu boskich bliźniąt Hunahpu i Xbalanque z panem podziemnego świata, narodził się Yum Kaax – bóg kukurydzy, władca przyrody, ideał męskiego piękna. Jego życie, od narodzin, przez dekapitację, po odrodzenie symbolizuje cykl świętej dla Majów rośliny, którą trzeba zasiać i ściąć, aby ponownie wydała plon.
Dzisiejsze ruiny Tikal obejmują ok. 3000 budowli rozmieszczonych na 16 km², w tym sześć piramid schodkowych. Najważniejszą z nich jest Świątynia Wielkiego Jaguara z grobowcem królewskim, którego odkrycie dało cenne informacje o tym, jak wyglądały pochówki Majów. Króla pogrzebano razem z dużą ilością nefrytowych ozdób, skór jaguara, muszli, przedmiotów ozdobionych jadeitem, naczyń z jedzeniem dla bogów oraz misą zawierającą ludzkie kości.
Ofiary z ludzi u Majów
Życiem Majów kierowała natura, często niszczycielska i nieokiełznana. Mieszkańcy dawnej Mezoameryki doskonale zdawali sobie sprawę z tego, jak bardzo są od niej zależni, jak żywioły decydują o ich plonach, życiu, dostatku lub głodzie. Wierzono, że z bogami można negocjować. Czy Majowie składali ofiary z ludzi? Niestety, zarówno wykopaliska archeologiczne, reliefy na budowlach, jak i kodeksy Majów, potwierdzają, że składanie ofiar z ludzi u Majów było powszechną praktyką, także w okresie wojen oraz ważnych wydarzeń, jak koronacje i pogrzeby królewskie.
Analizy kości wskazują, że ofiary często były torturowane, obdzierane ze skóry, palone na stosach ofiarnych, ich ciała członkowano, a częstą praktyką było wyrywanie jeszcze bijącego serca. Wbrew powszechnej opinii, nie składano w ofierze dziewic, ale najczęściej młodych chłopców. Badacze tematu upatrują analogii do mitu o dwóch boskich bliźniakach, którzy po przegranej bitwie zostali zabici, spaleni na stosie, a ich ciała wrzucono do wody. Choć wedle legendy Majów boscy bracia zmartwychwstali, to uzasadnione wątpliwości budzi odrodzenie innych ofiar.
Majowie i Aztekowie przelali rzeki krwi swoich ofiar, ale też swojej własnej. Okaleczano się przy pomocy obsydianowych igieł, kolców opuncji czy płaszczki. Aby złagodzić ból towarzyszący samookaleczeniu stosowano środki halucynogenne (np. grzyby) i wprowadzano się w rytualny taniec. Jedna ze stalli odkrytych w Tikal ukazuje władcę zbierającego krew do pucharu… ze swoich okaleczonych genitaliów. Na terenie Tikal do dziś odbywają się ceremonie Majów, miejscowi ludzie budują ołtarze i składają bogom ofiary…na szczęście, nie krwawe, jak przed wiekami.
Jezioro Atitlán – miejsce, gdzie tęcza nabiera kolorów
Nad taflą jeziora wznoszą się trzy wulkany, każdy na wysokość około 3 tys. m. i każdy czule otoczony jest uwagą duchów opiekuńczych. Tutejsza ludność od wieków składała u stóp wulkanów ofiary, aby je uspokoić i przynieść pomyślność wioskom. W tradycji Majów przyroda ma ogromne znaczenie, poszczególne elementy natury są ze sobą ściśle powiązane, mają swoją duszę i właściwą sobie energię. Obecnie okolice Atitlán zamieszkują trzy grupy Majów. Kaqchikel mieszkają na północy i wschodzie, Tzutujil na południu, a Kiche zajmują dalsze, wyżej położone tereny. W pobliżu jeziora znajduje się stanowisko archeologiczne o nazwie Chuitinamit, znane również jako Chiyá. Od 1400 r. n.e., było stolicą ludu Tzutujil, który dziś uważany jest za najbardziej wierny tradycjom wśród gwatemalskich Majów. Miejscowi ludzie wierzą, że i samo jezioro skrywa pozostałości dawnych miast i emanuje mistyczną, kosmiczną energią.
Tzutujil – strażnicy Maximóna
Siedzi na krześle, z luźno zwisającymi rękami i cygarem wetkniętym w woskowe usta. Jego bezwładne ręce sięgają ku szklankom, z których czuć woń alkoholu. Majowie Tzutujil z Santiago Atitlán i okolic przychodzą do niego złożyć ofiarę i poprosić o łaski. Maximón jest pośrednikiem pomiędzy nimi, a Stwórcą. Cały czas wędruje z jednego sekretnego miejsca na drugie, a dom który przyjmuje Maximóna musi być domem katolickim. Po chrześcijańsku ma na imię San Simon, a jego kult rozwinął się w okresie hiszpańskich podbojów. W czasie Wielkiego Tygodnia zabierany jest do kościoła. Organizuje się procesję, biesiady, rytuały. W szczególnych przypadkach ludzie przychodzą do Maximóna z szamanem, który nawiązuje kontakt z przodkami i bogami. Jak widać stare i nowe wierzenia przenikają się, bóg Bogowi nie przeszkadza. Jeżeli chcecie odwiedzić Maximóna, nie zapomnijcie o darach dla jego opiekunów. Sprawdzi się bimber, cygara kub kilka quetzali.
Majowie Kicze – Popol Vuh, święte pismo z Chichicastenango
W targowy dzień plac przed Iglesia St. Thomas dźwiga cała masę kolorów warzyw, owoców i barwnych huipiles majańskich kobiet. And schodami prowadzącymi do kościoła unosi się dym. To pali się kopal. Żywicę drzewa kopalowego rdzenni mieszkańcy Ameryki postrzegali jako krew drzew. Rolnicy palili go, aby w magiczny sposób chronić swoje pola, używany przez szamanów miał ułatwić drogę duszy do nieba, a archeolodzy odnajdowali go w boskich wizerunkach na reliefach świątyń.
Kościół Św. Tomasza w Chichicastenango stoi na miejscu dawnej świątyni Majów. To dlatego ciągle na jego schodach odprawiane są tradycyjne ceremonie. Każdy stopień symbolizuje jeden z 20-dniowych miesięcy kalendarza Majów. Na posadzce chrześcijańskiego kościoła leżą ofiary z kukurydzy i kwiatów, palą się świece, roztacza woń kadzideł, a czasem i alkoholu, tak powszechnego w tutejszych rytuałach. Duchy żywią się zapachami. Ponoć, zaraz po zbudowaniu kościoła w 1545 r. Majowie w brzuchy figur świętych powkładali swoje relikwie. Do kogo dziś tak naprawdę się modlą?
W Chichicastenango zamieszkuje lud Kiche, najliczniejszy obecnie ze wszystkich majańskich plemion w Gwatemali. Tu, w archiwach klasztoru dominikanów odnaleziono księgę zwaną Popol Vuh – poetycką opowieść o historii i mitologii ludu Kicze zawierająca opis stworzenia świata i mit o braciach Hunahpu i Xbalanque, skarbnicę wiedzy o kulturze Majów.
Siła kobiet – o tkaczkach i uzdrowicielkach
Pomimo dostępu do nowoczesnej wiedzy medycznej kobiety Kaqchikel i inne potomkinie starożytnych Majów, nadal korzystają z wiedzy swoich praprababek. Stare rytuały i wierzenia pomagają im zachować ciało w zdrowej kondycji. Ciało, które przez Kaqchikel rozumiane jest jako jedność ciała materialnego, umysłu i ducha. Tamazcal jest jedną z najważniejszych praktyk uzdrawiających. Rytualna kąpiel odbywa się w majańskim Tuj, zwanym również szałasem potu. Uzdrowicielki mają zdolność identyfikacji bólu w ciele, uwalniają ciało od negatywnej energii i wzmacniają tę pozytywną. Przy leczeniu niektórych schorzeń stosują mydło łojowe lub czarne, które nie tylko oczyszcza, ale pobudza krążenie krwi i zmniejsza napięcie. Zaleca się picie naparów ziołowych. Tamazcal ma na celu poznanie swojego ciała i zaakceptowanie swojej seksualności.
Co ciekawe, w epoce kolonialnej Tamazcal był zakazany. Wraz z chrześcijańskimi misjonarzami, przybyły nowe standardy moralności. Hiszpanów przerażały majańskie wspólne kąpiele i swobodne podejście do nagości. Europejczycy nakazali Majom przeżywać seksualność jako grzech, coś prywatnego i nieczystego. Podobnym restrykcjom został poddany sposób ubierania się. Na przykład kobietom Poqoman z Palin, zakazano nosić krótkich hupili, tradycyjnie zakrywających tylko piersi. Na szczęście siła majańskich kobiet pozwoliła na zachowanie dawnych tradycji, w tym jednej na najważniejszych – tkactwa. Tkaniny odgrywały szczególną rolę w Mezoameryce. Służyły bowiem nie tylko jako odzienie, ale ubierano w nie także figurki bóstw. Pasy tkanin wykorzystywano jako kotary w wejściach do domów, stanowiły podarunki i daniny. Tkactwo było sposobem na zachowanie samowystarczalności i przetrwanie tradycji.
Przeczytaj o Ixchel: majańskiej bogini kobiecości i intuicji
Huipil – tradycyjny strój Majów
To prosty ubiór. Dwa lub cztery kawałki ręcznie tkanego materiału z otworem na głowę. A jednak każdy huipil ma inną historię do opowiedzenia. Tkacze z San Antonio Aguas Calientes wymalują na nim kolorowe kwiaty, a na tkaninach z Nebaj na północnych wyżynach będą pasły się konie i latały ptaki. Geometryczne wzory, symbole zaczerpnięte z mitologii Majów, użyte barwy, to wszystko ma znaczenie, a przede wszystkim świadczy o regionie, w którym Huipil został wykonany. Tkano je z lokalnej bawełny, z włókien agawy bądź długich liści juki i palmy. Barwniki roślinne pozyskiwano z kwiatów, liści, korzeni, kory drzewnej i owoców. Początkowo huipile używane były w celach ceremonialnych, a wykorzystane motywy dekoracyjne używano w hołdzie dla bogów. I dziś wkładając huipil, gdy głowa przechodzi przez otwór na szyję, ubierający się staje w symbolicznym centrum wszechświata.
Medycyna Majów
Nauczyliśmy się, że wystarczy wziąć tabletkę, aby wyleczyć chorobę. Nakleić plaster, aby zaleczyć ranę. A co z ranami duszy? Aby wyleczyć ból ciała, Majowie zaczynali właśnie od sfery duchowej. Dawniej w chorobie upatrywali działanie rozgniewanych istot nadprzyrodzonych. Dziś szukają powodu w stresie, złości, braku równowagi. Wierzyli i nadal wierzą w uzdrawiającą rolę modlitwy, kąpiele parowe i stare rytuały. Znaczenie ma rodzaj pokarmów, które Majowie dzielą na ciepłe i zimne, a brak harmonii pomiędzy nimi może prowadzić do chorób. Z ich olbrzymiej wiedzy o ziołach mogłaby się uczyć współczesna medycyna, zresztą, jak wieść niesie nawet konkwistadorzy woleli leczyć się u majańskich curanderos, niż własnych medyków. Medycyna Majów ma olbrzymi szacunek dla nowego życia, a łożysko traktuje się jak świętość. Po porodzie w trakcie specjalnego rytuału, zakopuje się je przy domu.
Majowie i ich ceremonie – ogień, który zmienia wszystko
Pewnie nie raz siedząc przy ognisku, czuliście jego elektryzującą siłę. Ale czy kiedykolwiek zastanawialiście się skąd się bierze? Gwatemala płonie. Dym z ceremonialnych ognisk unosi się nad zboczami gór, jaskiń, z miejskich rynków i sprzed katolickich kościołów. Ceremonie Majów
przeprowadzane sią zawsze w odpowiednim dniu, a o jego prawidłowe wyznaczenie dba mistrz biegły w kalendarzu Aj q’jab. Ponoć ma on magiczną moc rozpalania ognia ruchem ręki, bez użycia zapałek.
Krąg, na którym zapłonie ognisko oczyszcza się najpierw alkoholem. Zapala się różnokolorowe świece. Każda ma swoje symboliczne znaczenie – fioletowa oznacza przodków, czerwona – miłość, a czarna ofiarę. Następnie rozkłada się święte składniki, niczym warstwy tortu – bryłki kopalu (rodzaj żywicy) zawinięte w łupiny kukurydzy, zioła, nasiona sezamu, płatki kwiatów, ziarna kakaowca. Bogowie z radością przyjmują też domowy rum i puros (ręcznie zwijane cygara). Ceremonia Ognia u Majów składa się z trzech etapów: otwarcia, przywołania 20 Naguali i zamknięcia. Kim jest Naguale? Czarnoksiężnikami? Bliżej im do kosmicznego bezosobowego bytu, który potrafi przenieść człowieka w zupełnie nowe rejony świadomości. Każdy uczestnik ceremonii, nawet nie zdając sobie sprawy, dzięki ich sile zmienia się na zawsze.
Ceremonia Kakao – krew serca
Kakao to dla nas gorący napój rozgrzewający zimową porą, czekolada i słodka „nutella” do śniadaniowego rogalika. Czym było dla Majów? W Ameryce Środkowej występują dwa gatunki kakaowca Theobroma cacao, którego nasiona używane są do wyrobu czekolady i Theobroma bicolor – zwany też „drzewem jaguara” od dwukolorowych cętek na skórze zwierzęcia, ale także jego opiekuńczej mocy. Tradycje Majów utożsamiają go ze światem podziemnym, być może z uwagi na cieniste miejsca, w których lubi rosnąć. To symbol śmierci, w przeciwieństwie do kukurydzy, w której Majowie upatrują życie. Kolor kakao kojarzono z krwią, a jego kształt z sercem, skrywającym święty płyn. Było używane do obmywania noży używanych przy składaniu ofiar bóstwom, w rytuałach pogrzebowych miało przygotować do życia pozagrobowego.
Na czym polega Ceremonia Kakao? Słowo „kakao” pochodzi od majańskich słów „Ka’kau” oznaczających „krew serca” i „Chokola’j” oznaczających „pić razem”. Poza rytuałami związanymi ze śmiercią, było nieodłącznym elementem ceremonii towarzyskich i małżeńskich. Wierzono, że ma moc wspomagania płodności oraz otwarcia umysłu na siebie i innych. Ceremonia Kakao u Majów miała też na celu przywrócenie pokoju i równowagi, była tzw. ceremonią „na zmianę”.
Ja wygląda Ceremonia Kakao? Przede wszystkim to doświadczenie grupowe, prowadzone przez szamana. Krąg, w którym siedzą uczestnicy symbolizuje zamknięty cykl natury i harmonię. Kakao jest wcześniej odpowiednio przygotowywane, w taki sposób, aby było maksymalnie „czyste” i nie straciło cennych składników np. pobudzającej teobrominy. Czas spędzony nad filiżanką gorącego napoju, to dla każdego uczestnika ceremonii czas na pochylenie się nad własną intencją i spokojne wsłuchanie się w siebie. Ceremonia Kakao często połączona jest z medytacjami, śpiewem i terapią dźwiękiem, aby jeszcze bardziej wzmocnić jej wibrację.
Przeczytaj również osobny tekst o ceremonii temazcal.
Majowie i oswajanie śmierci – latawce i kolorowe cmentarze
Wystarczy przejść kilkaset metrów od gwarnego targowiska w centrum Chichicastenango, by znaleźć się w innym „barwnym świecie”. Podczas gdy my, 1 listopada niesiemy na groby naszych bliskich chryzantemy, Majowie Kicze malują groby bliskich wszystkimi barwami tęczy. Każdy kolor ma oczywiście swoją symbolikę, czasem maluje się groby w kolorach, jakie zmarły lubił za życia. Wesoły cmentarz ma za zadanie oswojenie żywych z nieuchronnością śmierci.
Obchody Dnia Zmarłych u Majów związane są też z inną ceremonią. Rytuał czyszczenia kości
ma swój ustalony porządek. Kości wykłada się na ozdobnej serwecie i czyści w konkretnej ustalonej kolejności, zaczynając od kości długich, kończąc na czaszce, symbolicznie dokonując odrodzenia, kawałek po kawałku. W mieście Santiago, zamieszkiwanym przez Majów Kaqchikel w Święto Zmarłych kultywowana jest jeszcze inna tradycja. Narodziła się ponad 120 lat temu. Tego dnia w niebo szybują setki barwnych latawców. Niektóre z nich są tak okazałe, że nie są w stanie wzbić się do nieba. Podobno latawców chwytają się dusze, które chcą w ten szczególny dzień odwiedzić ziemię. Na koniec latawce się spala, a dym z ogniska wskazuje duszom powrotną drogę.
Podobne artykuły
Polecane wyprawy
Wyjątkowe wyprawy poza utartymi szlakami, warsztaty fotograficzne w klimatycznych miejscach i podróże w rytmie slow, które celebrują lokalne tradycje.