Addis Abeba – nowy kwiat cesarza – co zobaczyć w stolicy Etiopii

fot. Adam Kozak

Bartek Sabela

Biuro Przewodnik

Reporter zagraniczny, nagradzany pisarz, podróżnik, fotograf. W Soul Travel pilot wypraw i specjalista od content marketingu.

Niewiele miast ma tak urzekającą i poruszającą wyobraźnię nazwę. W tej pobrzmiewają echa wielkiej potęgi, spora dawka tajemniczej egzotyki, dobrze wyczuwalna jest również nuta romantyzmu i obietnica raju utrwalona w standardach muzyki reggae. Słysząc ją trudno oprzeć się wrażeniu, że zmierza się do jednego z najbardziej wyjątkowych miast kontynentu. A jednak większość podróżujących, zarówno w pojedynkę jak i w zorganizowanych grupach, Addis Abebę omija lub poświęca jej raptem pół dnia. To zresztą przypadek nie tylko tej stolicy. Mało kto podróżując do Uzbekistanu zatrzymuje się na dłużej w Taszkencie. Jadąc na Saharę rzadko kto poświęca czas by dobrze zobaczyć Algier. To jakiś pech stolic. Są omijane, lekceważone, traktowane jako przesiadka do innych, ciekawszych miejsc.

Będąc w Addis już któryś dzień napisałem w notatniku takie zdania: „Addis Abeba przytłacza, obezwładnia. Plączę się jej ulicami już któryś dzień a mimo to nie znajduję w niej nic ciekawego poza nazwą, w której czuję niespełnioną obietnicę czegoś fascynującego. Nie potrafię jej objąć, nie umiem sfotografować. Addis Abeba po amharsku znaczy nowy kwiat. Gigantyczne, rozlane po wzgórzach miasto, w połowie w gruzach, w połowie w wiecznej budowie.”

Addis to miasto nieoczywiste. Trudno przebić się przez jego szorstką odpychającą fasadę z betonu, asfaltu, spalin i przytłaczającej nędzy, trudno zobaczyć jej urok. A ten niewątpliwie gdzieś się kryje, trzeba go tylko odkryć.

Myślę, że poznawanie Addis najlepiej zacząć z bezpiecznego dystansu. Na północ od miasta rozciąga się pasmo wzgórz porośniętych bujnym lasem – Park Entoto. Park jak park, nic w nim szczególnego, może poza wspaniałymi drzewami. Interesujące są dwa budynki. Na szczycie wzgórza wznosi się niepozorny kościół na planie sześcioboku. Entoto Maryam Church od świtu do nocy gromadzi wokół siebie rzesze wiernych. Został zbudowany w 1877 roku przez cesarza Menelika II i to tutaj władca spoczywa do dziś. Gdy miniemy kościół oraz kilka okolicznych budynków dojdziemy zaś do starego pałacu cesarza. To prawdopodobnie jeden z najważniejszych budynków by zrozumieć historię Etiopii. Pałac Menelika II jest zaskakująco niepozorny, niewielki, skromny, prosty. W niczym nie przypomina posiadłości jakiegokolwiek władcy.

To stąd Menelik II ruszył na decydującą bitwę z kolonialnymi wojskami włoskimi. 1 marca 1896 roku pod Aduą, niewielką osadą w dzisiejszej prowincji Tigraj na północy Etiopii, stanęło naprzeciw siebie 17.000 żołnierzy włoskich i… 100.000 wojowników Menelika II. Włosi zostali doszczętnie rozbici a ich plany podboju rogu Afryki legły w gruzach. Gdy fala brytyjskiego i francuskiego kolonializmu, przypieczętowana berlińską konferencją z 1888 roku zalała kontynent na długie dziesięciolecia, Etiopia pozostała jedynym niepodległym krajem Afryki, wzorem dla innych narodów kontynentu i podłożem dla kiełkujących idei pan-afrykanizmu.

Gdy Menelik II walczył z Włochami i podbijał kolejne tereny dzisiejszej Etiopii, cesarzowa Taitu Bytul pozostawała w rezydencji na wzgórzach Entoto. Zimą to nieprzyjazne miejsce – wzgórza sięgają blisko 3000 m n.p.m., zimno i silne wiatry to norma. Cesarzowa spoglądała więc na rozciągającą się pod wzgórzami dolinę. 600 metrów różnicy oraz gorące źródła termalne sprawiły, że cesarzowa zarządziła budowę nowego pałacu. Wkrótce wokół nowej rezydencji wyrosły domy głównych generałów a już w 1910 nowe miasto liczyło 70.000 mieszkańców. Siedem lat później doprowadzono tu kolej z Dżibuti. Taitu nazwała miasto Addis Abeba – nowy kwiat.

Addis Abeba cesarska

Pod koniec XIX wieku zaczęto konstruować nowy pałac cesarski na jednym ze wzgórz dzisiejszej Addis Abeby. okrągły kwartał wypełniła rezydencja, park, plac, oraz kilka kościołów. Mimo rozmachu całego założenia, architektura i skala budynków nadal pozostaje stosunkowo skromna. Menelik II niedługo cieszył się nową posiadłością – zmarł w 1913 roku. Pałac służył kolejnym władcą – nigdy niekoronowanemu Lydż Ijasu a potem cesarzowej Zewditu. Ta, zresztą, była pierwszą przywódczynią afrykańskiego państwa uznawanego na arenie międzynarodowej. Dziś pałac jest siedzibą premiera Etiopii a otacza go Park Jedności.

W 1930 roku tron objął Ras Tafari Makonnen znany jako Hajle Selassie. Dla niego pałac Menelika II był za mały. By uczcić dwudziestą piątą rocznicę sprawowania władzy nakazał budowę Pałacu Jubileuszowego. U podnóża starej rezydencji powstał pałac na miarę rozmiarów ego nowego cesarza: 11,500 m2 i architektura wzorowana na brytyjskim pałacu Buckingham. Pałac Jubileuszowy był siedzibą cesarza do zamachu stanu w 1974 roku i przejęcia władzy przez juntę wojskową. To tu wydarzały się sceny zawarte w „Cesarzu” Ryszarda Kapuścińskiego. Obecnie pałac jest rezydencją prezydenta.

Addis Abeba współczesna

Dziś monumentalne mauzoleum bitwy pod Adua stoi w centrum miasta liczącego blisko sześć milionów mieszkańców. To obelisk, ogromny plac, wielkie muzeum i centrum konferencyjne. Ale przede wszystkim to symbol etiopskich aspiracji oraz wpajany młodemu pokoleniu powód do dumy. Addis Abeba ma ambicje bycia regionalną a nawet kontynentalną metropolią. Chyba w żadnej afrykańskiej stolicy nie ma tylu ambasad i luksusowych hoteli. To dlatego, że Addis jest siedzibą Unii Afrykańskiej, odpowiednika naszej Europejskiej.

Czytam dalej mojej notatki z Addis: „Bo Addis niewątpliwie ma aspiracje. Premier Abiy Ahmed Ali konsekwentnie wypełnia miasto nowymi inwestycjami, bezlitośnie wyburzając przy okazji stare dzielnice. Ich miejsce zajmują nie tylko biurowce, jest też muzeum nauki, planetarium a nawet instytut nauk o kosmosie. Są monumentalne place i wielopasmowe ulice. Są sheratony i hiltony z lokajami w wykwintnych liberiach i błyszczącymi limuzynami na podjazdach. W centrum powstał Park Jedności, Park Przyjaźni, Park Afryki, gdzie dziesiątki ogrodników codziennie przycina trawę i podlewa kwiaty, trwa remont Pałacu Jubileuszowego cesarza Hajle Sellasje. Chińczycy sfinansowali budowę pierwszego miejskiego pociągu, który przemyka nad głowami mieszkańców na betonowej estakadzie, wybudowali też potężne muzeum bitwy pod Aduą. Ale to wszystko tylko rodzynki w gęstym cieście slumsów i skrajnej nędzy. Spora część miasta nie ma nadal wody, prądu ani asfaltu.

Addis Abeba włoska

Te oazy dobrobytu, blichtru i megalomanii toną w morzu slumsów z dykty, kartonu i blachy falistej. To morze faluje kolejnymi wzgórzami, bo Addis Abeba jest niewątpliwie pięknie położona. Granicę między luksusem a nędzą wyznacza drut kolczasty, uzbrojony strażnik, opancerzone auto policji. Ale czasami tych granic nie ma, nędza jednak zawsze wie gdzie jest jej nieprzekraczalne terytorium, zna konsekwencje za wstęp na teren zarezerwowany dla bogatych. Poza tym nędza jest milcząca. W ciszy wyciąga tylko rękę lub patrzy proszącym i przepraszającym wzrokiem. Nigdzie nie widziałem tylu bezdomnych i żebrzących ludzi niż na ulicach Addis Abeba. Większość z nich to kobiety i dzieci, uchodźcy z terenów ogarniętych wewnętrznymi konfliktami tego ogromnego i różnorodnego kraju.

Są też dzielnice neutralne, gdzie kontrasty są mniej widoczne, kolizja między brakiem a posiadaniem mniej dojmująca. To na przykład dzielnica Bole rozpostarta między lotniskiem a centrum miasta. Bo lotnisko w Addis Abebie jest niemal w mieście. Co odróżnia to miasto od innych afrykańskich stolic? Brak kolonialnej architektury. Nie znajdziemy tu europejskiego neoklasycyzmu, neobaroku czy neogotyku.

Piazza utracona

Czy Addis Abeba jest ładna? Nie. Szczerze – jest paskudna. Choć jedną z jej dzielnic można by uznać za urokliwą. Pokonani pod Aduą Włosi wrócili w 1936 roku. Tym razem im się udało, po brutalnej inwazji Etiopia na kilka lat włączona została do Włoskiej Afryki Wschodniej a król Wiktor Emanuel III objał tytuł cesarza Etiopii. Do Addis Abeby napłynęli Włosi. Na wzgórzu na północ od centrum (przy dzisiejszym Muzeum Bitwy pod Aduą) powstała Piazza. Kręte uliczki wypełniły budynki jakie znamy z włoskich miast, pełne kafejek, restauracji, małych hotelików, warsztatów, sklepów z rzemiosłem. Przeplatały się z budynkami z czasów Menelika II a melanż włoskiej i etiopskiej kultury dawał niesamowicie urokliwy efekt.

Gdy schodziłem wchodziłem na Piazzę trwała tam bitwa. Koparki walczyły z asfaltem, buldożery z resztkami włoskiej zabudowy, policjanci w cywilu z turystami próbującymi fotografować wysiedlanych mieszkańców. Dramat próbowały wysłaniać ekrany, ogrodzenia i pełne obietnic billbordy. Wszystko spowijały kłęby pyłu po wyburzeniach, sterty gruzu i śmieci. Piazza zniknęła w ciągu kilku tygodni. Mieszkańców wysiedlono, zabytki zburzono. Na miejscu Piazzy powstaje kolejna betonowo szklana dzielnica hoteli i biurowców.”

W ogóle Addis Abeba to wielki plac budowy. Pełen wiecznie rozkopanych dzielnic, gór gruzu i betonowych kikutów nigdy nieskończonych budynków.

Addis Abeba – czy warto i co warto zobaczyć?

Co warto zrobić w Addis Abebie? Przejść się ulicami tego paskudnego miasta, wstrzymując oddech od duszących spalin. Można wyznaczyć sobie jakiś cel – na przykład zobaczyć Lwy Judy. Symbol cesarski. Są dwa w odległości kilkuset metrów od siebie na tej samej ulicy. Ten na cokole, przy wiadukcie ulicy Ras Makonen nie robi większego wrażenia. Za to drugi, przy skrzyżowaniu z ulicą Sudan, jest wybitny. Potężny, wspaniale geometryczny, ostro ciosany. Przypomina trochę nasze miejskie rzeźby z czasów wczesnego socjalizmu. Warto usiąść w jego cieniu w pobliskiej kafejce i zamówić koktajl z mango. Skoro już w centrum to uważne oko podróżnika powinno docenić porozrzucane tu i ówdzie przykłady afrykańskiego modernizmu w architekturze. To perełki w tym paskudnym mieście. W tym również te, które kryją rządowe budynki. Tu w sumie mniej o architekturę chodzi ale o doświadczenie kontaktu z władzą w wydaniu etiopskim.

Warto się pokręcić po okolicach dawnej Piazzy. Może jeszcze coś zostało, może nie wszyscto pożarły buldożery. Czy warto zobaczyć te wszystkie kościoły Addis Abeby? Św. Jerzego i Św. Trójcy? Dyskutowałbym. Na pewno jednak warto zatrzymać się na okalających je placach by zobaczyć wiernych pogrążonych w modlitwie. Dobrze za to wejść za bramę uniwersytetu. Budynki są wspaniałe, pachną afrykańską historią, niektóre mają świetne wnętrza. Będąc w okolicy można odwiedzić Muzeum Narodowym Lucy – bodajże najsłynniejszego Australopiteka, którego wiek szacuje się na skromne 3,2mln lat. Bo przecież ludzie, jakich znamy dziś, rozpierzchli się po świecie właśnie stąd – z Etiopii.

Smaki, zapachy i dźwięki

Wczesnym popołudniem dobrze zatrzymać się w restauracji na tradycyjną nshimę czyli etiopskie danie narodowe. Najlepiej zrobić to nie w hotelu czy drogiej restauracji tylko w barze pełnym lokalnych mieszkańców w którejś z bocznych dzielnic. Nshima to zasadniczo ogromny naleśnik, którego macza się w przeróżnych sosach. Wspaniałe. I naturalnie zachęca to dzielenia talerza. Potem koniecznie należy zatrzymać się na kawę. Kawa w Etiopii to poezja i moc jakiej nie ma żadna inna kawa na świecie. W końcu stąd pochodzi ta roślina. Znów – raczej nie w eleganckiej w kawiarni, to nuda. Lepiej przysiąść się do kobiety (lub mężczyzny), która parzy kawę na ulicy. Nie dlatego, że będzie lepsza ale dlatego, że będzie naturalnym pretekstem do rozmowy.

Wieczorem warto pojechać na wzgórza Entoto. Jest tam kafejka z tarasami wśród drzew. I najlepsza panorama na miasto. A potem? Addis Abeba ma bardzo ciekawą lokalna scenę muzyczną. Kilka legendarnych klubów rozbrzmiewa genialną muzyką łączącą blues, jazz i afrykańskie rytmy. Koniecznie. Nowy kwiat, choć przegniły i niezbyt piękny, tętni wspaniałą muzyką.

Dokąd ruszyć z Addis Abeby? Na północ Etiopii czy lepiej na południe Etiopii?

Odkryj inspirujące wyprawy

Polecane wyprawy

Wyjątkowe wyprawy poza utartymi szlakami, warsztaty fotograficzne w klimatycznych miejscach i podróże w rytmie slow, które celebrują lokalne tradycje.

Zobacz wszystkie