Dia de los Muertos – Święto Zmarłych po meksykańsku

Magdalena Jarocka

Magdalena Jarocka

Redaktorka

Redaktorka, podróżniczka, przewodniczka, mól książkowy i pożeracz słodyczy. 

Magdalena Jarocka

Redaktorka, podróżniczka, przewodniczka, mól książkowy i pożeracz słodyczy. 

Redaktorka, podróżniczka, przewodniczka, mól książkowy i pożeracz słodyczy. 

Magdalena Jarocka

Ma piękną suknię i ogromny kapelusz z piórami. Jej wysoka, smukła postać o talii osy mogłaby niejednemu zawrócić w głowie, gdyby nie drobny szczegół… Catrina jest śmiercią. Na tydzień przed meksykańskim Świętem Zmarłych organizowana jest uroczysta parada w Mexico City. Ulicami maszerują setki Catrin, uśmiechając się do wszystkich trupim uśmiechem. A to tylko preludium, zapowiedź Dia de los Muertos, jednego z najważniejszych i najbardziej kolorowych świąt meksykańskiego kalendarza.

Na próżno szukać jej w legendach Azteków czy Majów. Choć są tacy, którzy upatrują w niej przedhiszpańską boginię Mictecacihuatl zwaną Panią Zmarłych. Jak każda kobieta, Catrina z pewnością obraziłaby się o to, że dodaje się jej lat. A ona ma ich zaledwie niewiele ponad 100. Stworzył ją Jose Guadalupe Posada Aauilar, karykaturzysta, który żywo reagował swoją sztuką na ówczesną władzę i problemy społeczeństwa.

Przełom XIX i XX wieku w Meksyku to czasy konfliktów wewnętrznych i biedy. Garbanceras – sprzedawczynie cieciorki maskowały swój niski status i indiańskie pochodzenie zakładając ozdobne kapelusze, by przypominać przybyłe z Europy arystokratki. I tak, stały się tematem prześmiewczej karykatury przedstawiającej szkielet w modnym stroju XIX wiecznych elit. Ojcem chrzestnym Catriny był słynny malarz, również zaangażowany politycznie, mąż Fridy Khalo – Diego Rivera. To on nadał jej imię. Słowo Catrin po hiszpańsku oznacza eleganckiego gentelmana, a Diego dodał do niego tylko damską końcówkę „-a”, i rozmnożył ją w licznych przedstawieniach. Catrina jadąca rowerem, Catrina pijąca pulque, Catrina sprzedająca tortille.

Kultura Majów i Azteków – jak Dia de los Muertos wyglądało przed wiekami?

Obchodzona po dziś dzień tradycja ma swoje korzenie w obrzędach ludów prekolumbijskich. Majowie i Aztekowie głęboko wierzyli w możliwość kontaktu z przodkami i różnymi bytami nadprzyrodzonymi. Duchy miały widoczny wpływ na ludzkie losy. Radzono się ich również w ważnych sprawach. Dawni szamani, kontaktowali się z duchami wprowadzając się w trans. Pomagały im w tym różne „magiczne” wspomagacze jak pejotl (ma właściwości narkotyczne) czy grzybki halucynogenne (o ich wpływie na kulturę ludów prekolumbijskiej pisze się dziś rozprawy naukowe). Zresztą, potomkowie Majów i Azteków do czasów obecnych wierzą, że tego typu substancje, są darami bogów, niezbędnymi dla dopełnienia rytuałów.

Symbolem, który przetrwał jest czaszka. Dziś ze sztucznego materiału. Dawniej – naturalna, pachnąca nowością, będąca wcześniej jeńcem wojennym lub nieszczęśnikiem, który urodził się po prostu w złym dniu. Czaszki, podobnie jak dziś różnego rodzaju ofiary, eksponowano piętrowo, nabijając je na kije. Przed konkwistą Święto Zmarłych w Meksyku, trwało ponad miesiąc. Zaczynało się pod koniec lipca i trwało do końca sierpnia, przypadając na okres zbiorów. Co ciekawe, w wielu kulturach np. u indonezyjskiego ludu Tana Toraja można znaleźć podobne analogie (tu tradycyjne pogrzeby organizowane są w trakcie zbiorów ryżu). Podczas święta, na groby zmarłych zanoszono kolby młodej kukurydzy, będącej symbolem życia. Decydujące zmiany zaszły wraz z najazdem Hiszpanów i próbami nawrócenia pierwotnych ludów na chrześcijaństwo. Święto przeniesiono na listopad. A ludzkie czaszki, żeby nie drażniły misjonarzy, zaczęto robić z cukru. I tak jest po dziś dzień, ku uciesze dzieci.

Dia de los Muertos: „My nie świętujemy śmierci, my świętujemy życie”

Dzisiejsze Dias los Muertos w Meksyku to święto radosne. Czas, w którym nie ma powodu do smutku. Nie opłakuje się w tym dniu śmierci. Meksykanie wierzą, lub przyjmują to metaforycznie, że w tych dniach zmarli ponownie przybywają na ziemię. I zwyczajnie cieszą się z tego spotkania. W całym kraju panuje świąteczny, wesoły nastrój. Już od początku października, w sklepach można nabyć łakocie w postaci trupich czaszek (calaveras) i kościotrupów, wszelkiego rodzaju gadżety cmentarne i kolorowe stroje. Piecze się chleb – pan de muerto, słodki, posypany cukrem i cynamonem, albo kandyzowaną skórką pomarańczy. Dla potomków Majów i Azteków, to czas, w którym mogą zaakcentować swoją tożsamość i dać upust wielowiekowej tradycji, rodzinnie, z pompą, przy pełnym przyzwoleniu kościoła. No prawie… na północy Meksyku coraz większą popularnością cieszy się Santa Muerte. Święta Śmierć ubrana jest w maryjne szaty, i jak się domyślacie, jest elementem oficjalnie niepożądanym.

Jak wygląda Dia de los Muertos – przebieg święta

W każdym regionie Meksyku przebieg święta ma swoje lokalne odchylenia i koloryt. W niektórych domach świętowanie zaczyna się już 27 października i dzień ten, jest poświęcony zmarłym zwierzętom. Z najbardziej kolorowymi tradycjami spotkacie się na bogatym etnicznie południu kraju. Warto odwiedzić miasto Oaxaca, Campeche, Pomuch, a także małe wioski i miasteczka szerzej omijane przez turystów, w których dawne tradycje wciąż są żywe.

28 października – w tym dniu Meksykanie oficjalnie zaczynają przygotowania do święta, sprzątanie, gotowanie. Przed domami i w domach stawiane są ołtarze (ofrenda). Powinny mieć trzy poziomy lub siedem. Zgodnie z tradycją cyfra trzy symbolizuje świat podziemi, ziemski i boski, a siedem to ilość poziomów, które dusza zmarłego musi pokonać, aby zaznać wiecznego spokoju. Dziś jednak ołtarze przybierają różne formy, w niektórych miejscowościach wyjątkowo okazałe, a nawet startują w „konkursach piękności” (np. podczas święta Hanal Pixan w Campeche). Tego dnia na ołtarzu stawia się pierwsze ofiary. Jest to szklanka wody, świeca mająca wskazywać kierunek i biały kwiat symbolizujący czystość. To ofiara dla samotnych dusz, o których nikt już nie pamięta.

29 października – tego dnia do ofiar dodaje się kawałek białego chleba. To dla tych, którzy odeszli głodni lub ulegli tragicznemu wypadkowi.

30 października – ofiara skierowana jest do pradziadków, prababci, prapradziadków i praprababci, a na ołtarz dokłada się owoc. W taki sposób te trzy dni obchodzi się w centralnym Meksyku. W poszczególnych częściach Meksyku możecie spotkać się z różnymi wariantami tej tradycji.

1 listopada – rozpoczyna się właściwe święto Dia de los Muertos. Meksykanie wierzą, że tego dnia rodzinom towarzyszą zmarłe dzieci. Przybywają już wieczorem poprzedniego dnia, a ich pojawienie się obwieszcza bicie dzwonu. Na ołtarzu znajdują same smakołyki – słodycze, kandyzowane owoce, mleko, a także zabawki i ulubione przedmioty.

2 listopada – po odejściu dzieci, rodziny odwiedzają zmarli dorośli. Zmienia się charakter ofiar. Pojawiają się trunki, papierosy, ulubione potrawy, gitara – jeżeli zmarły lubił grać, buty – jeżeli lubił tańczyć. Na koniec dnia (lub czasem 3 listopada) pali się kopal. Duchy odchodzą.

Cmentarze pełne muzyki podczas Dia de los Muertos

Pachnie dymem ogniska, alkoholem, jedzeniem, kwiatami i kopalem. Duchy lubią intensywne zapachy. Mariachi grają głośno. Płyną ulubione melodie zmarłych. Okazałe, kolorowe nagrobki i te mniejsze, kopczyki zaledwie, pokryte igliwiem, zdobią kwiaty i kokardy. Na cmentarnych straganach przekupki sprzedają tamales i kościotrupy z masy cukrowej. Jest tłoczno, jest głośno. Rodziny rozmawiają, śmieją się, wspominają. I jedzą. I piją, głównie coca-colę i procenty. Raz po raz pada toast, szklanki są opróżniane do połowy, resztę wylewa się na grób. Niech dziadek, wujek i stryjenka też się napiją. W końcu to ich święto. Biesiada trwa do późnych godzin nocnych. Czarne niebo błyska tysiącem świec.

Wyjątkowe tradycje podczas Święta Zmarłych w Meksyku

Z ciekawością wyglądają z pudełek wyściełanych białą serwetą w barwne kwiaty. Elegancko wyczyszczone kości i czaszki, wysuszone na słońcu, owiane jukatańskim wiatrem. Nie każdy przychodząc na cmentarz jest przygotowany na oglądanie wystawionych na widok publiczny szczątków zmarłych. Dla mieszkańców małego miasteczka Pomuch, to długo kultywowana tradycja. Ekshumacji dokonuje się 3-5 lat po pogrzebie. Kości dokładnie się oczyszcza się z pozostałych jeszcze tkanek. Potem powtarza się czyszczenie co roku, z szacunkiem i czułością, przygotowując je na święto Dia de los Muertos.

Jezioro Patzcuaro położone w centrum prowincji Michoacan, co roku jest świadkiem innej ciekawej tradycji. Tuż przed północą, 1 listopada na spokojne wody jeziora wypływają rybacy wyposażeni w tradycyjne sieci i włócznie. Za chwilę rozpoczną danca de los pescadores, czyli taniec rybaków. To zarówno rodzaj ceremonii, jak i rodzaj sportowych rozgrywek, o miano najlepszego tancerza. Kulminacją jest polowanie na kaczki, które później lądują na świątecznym stole.

Dia de los Muertos święto, które pachnie przeszłością

Podczas Dia de los Muertos Meksyk zmienia kolor na pomarańczowy. I pachnie zapachem cempasúchil, czyli naszą aksamitką. Jego oryginalna nazwa, pochodząca z języka nahuatl to sempôwalxôchit, a oznacza “kwiat 20”. Co ciekawe, liczba 20 często pojawia się w tradycjach ludów prekolumbijskich np. Oparty jest o nią kalendarz Majów. Historia kwiatu sięga starej legendy o dziewczynie imieniem Xóchitl, która po śmierci ukochanego poprosiła boga słońca, aby zamienił ją w kwiat. A on przemienił ją w pomarańczową aksamitkę. Mieszkańcy Meksyku podczas Święta Zmarłych pokrywają cempasúchil cmentarze, ulice i ołtarze ustawiane przy domach, a intensywna woń kwiatów jest niczym drogowskaz dla duchów.

Święto Zmarłych i anioły o pomarańczowych skrzydłach

Są zagadką, nad którą nadal głowią się naukowcy. Motyl monarcha (Danaus plexippus) podczas lotu na południe może pokonywać nawet 4 tysiące kilometrów. Dlaczego pomarańczowe motyle przemierzają setki kilometrów, aby rozmnożyć się właśnie w rejonie Michoacan? Przybywają, aż z północnych Stanów Zjednoczonych i Kanady. Motyle dosłownie oblepiają drzewa oyamel. Jest ich tak dużo, że często drzewa łamią się pod ich ciężarem. Oyamel to gatunek jodły, zwany przez miejscowych “świętą”. Jej ścięte gałęzie zobaczycie w kościołach i podczas różnych świąt. Migracja motyli według plemienia Purepecha odbywa się co roku jeszcze od czasów przed hiszpańskich i w jakiś magiczny sposób nakłada się na czas Dia de los Muertos. Miliony motyli pokrywają meksykańskie niebo niczym pajęczyna wyzwolonych dusz.

Polecane wyprawy

Zobacz wszystkie