Obraz kreuje rzeczywistość. Wyruszając w podróż z tą świadomością pojawiają się pytania. Co o świecie i o nas samych mówią nasze fotografie? Jaki wpływ mamy na tych, którzy te fotografie oglądają? I na tych, których na fotografiach uwieczniliśmy? Na czym polega etyka w fotografii podróżniczej?
Pewnie niewiele osób ruszających w świat z aparatem w ręku zdaje sobie sprawę, że fotografia podróżnicza ma swoją definicję. Otóż Według Amerykańskiego Towarzystwa Fotograficznego fotografia podróżnicza przedstawia „emocje związane z czasem i miejscem, prezentuje lądy i ich mieszkańców oraz kulturę w jej naturalnym stanie bez ograniczeń geograficznych”. Zapoczątkowali ją w połowie XIX wieku m.in. Francis Bedford, George Bridges i Maxime Du Camp.
Wraz z masowymi podróżami i rozwojem elektroniki fotografia stała się nieodłączną częścią podróży. Dziś każdy fotografuje. Czy to oznacza, że każdy może wszystko? Często nie zdajemy sobie sprawy, że fotografując pokazujemy, kim jesteśmy. Nasze zdjęcia ochoczo publikujemy w Internecie. Odzwierciedlają one nasz sposób patrzenia na świat i myślenia o nim, naszą wrażliwość a często także poglądy. To wizytówka, która ma wpływ na odbiór świata przez oglądających zdjęcia. Kształtuje opinie osób na temat miejsc czy społeczności, do których nie mieli wcześniej dostępu. Słowem – fotografia to również odpowiedzialność. A jeśli tak, to również zasady.
Spis treści
Etyczna fotografia podróżnicza – krótki kodeks zasad i porad
Fotografia jest zawsze częścią mojej reporterskiej pracy – z każdego wyjazdu przywożę bogatą kolekcję zdjęć. I choć w mojej pracy reportera tekst ma zawsze nadrzędna wartość, fotografia jest również istotną częścią. Nie wyobrażam sobie by z podróży nie przywieźć tego co uważam za komplet czyli słowo plus obraz. Fotografia bywa też dla mnie po prostu pomocą – obrazową notatką tego czego opis zajął by całe strony. Bywa również po prostu rozrywką i niezależną od tekstu formą sztuki. Bo przecież fotografuję nie tylko gdy pracuję nad reportażem. Z aparatem jeżdżę także na wyjazdy czysto turystyczne, komercyjne. Gdzie jest granica między fotografią reporterską a podróżniczą? Nie wiem. I nie sądzę by warto się nad tym zastanawiać. Niezależnie od charakteru i celu podróży, na przestrzeni lat wypracowałem sobie zestaw zasad etycznej fotografii. Oto one.
Nie śpiesz się, twoje zdjęcia nie są najważniejsze
Pośpiech niestety niejako wpisany jest w podróżowanie, zwłaszcza to zorganizowane, komercyjne ale także reporterskie. Zawsze jest za mało czasu, zawsze czeka kolejny punkt programu. Zawsze mamy poczucie, że najważniejsze jest to by zrobić zdjęcia, po potem nie będzie jak: przyjdą inni ludzie, scena zniknie a pilot zawoła: „do autokaru”. Owszem, bez wątpienia, refleks w fotografii jest niezbędny. Z drugiej jednak strony, dobre zdjęcie wymaga czasu, choćby trochę. Wymaga poznania sytuacji, spokojnego spojrzenia, przyzwyczajenia ludzi do swojej obecności, nawiązania jakiejkolwiek relacji. Inaczej nasze fotografie są puste.
Co więcej, podróżniczy savoir-vivre i szacunek dla ludzi nakazuje dać pierwszeństwo relacjom, doświadczaniu miejsca a nie fotografowaniu. Tak, irytuje mnie gdy widzę grupę osób wyskakujących z autokaru i od razu chwytających za aparaty. Bez dzień dobry, bez przepraszam. Tymczasem na zdjęcia przyjdzie czas – i wtedy będą one znacznie lepsze niż te zrobione od razu po wyskoczeniu z auta. Nie bez powodu wielu profesjonalnych fotografów przyjeżdżając w nowe miejsce przez kilka godzin a czasami dni nie wyciąga nawet aparatu z plecaka. Wpierw pozwalają zmysłom chłonąć nową rzeczywistość zanim wybiorą fotograficznym kadrem to co jest jej esencją. Bo tylko esencja jest ważna, reszta to przypisy.
Zadaj sobie pytanie: co fotografuję i dlaczego?
Odnalezienie się w gąszczu innej nieznanej kultury nie jest łatwe. Zewsząd otaczają nas trudne do przełamania bariery – języka, religii, tradycji, koloru skór (niestety!), pozycji ekonomicznej. Pokora i wiedza to podstawa nie tylko świadomego podróżowania ale również fotografii. Poświęć czas na poznanie miejsc, kultury, reguł społecznych zanim ruszysz w świat i wyjmiesz aparat. Samo posiadanie aparatu nie sprawia, że możemy fotografować, co tylko chcemy, jak chcemy i gdzie chcemy. Nie czyni nas lepszymi, nie daje nam carte blanche. Aby opowiedzieć fotografią daną historię potrzebujemy najpierw jej posłuchać. Zobaczyć, dlaczego powstała i jakie ma znaczenie dla mieszkańców. Poznać obowiązujące zasady i je respektować. Inaczej wielce prawdopodobne jest, że fotografia nie tylko nie będzie wartościowa ale również po prostu obnaży naszą niewiedzę.
Okazuj szacunek fotografowanym osobom…
Ludzie to prawdopodobnie najczęstszy motyw fotografii podróżniczej. Portrety osób z innej kultury są fascynujące i często piękne. Świetnie wyglądają w mediach społecznościowych, dobrze pokazuje się je znajomym przy kolacji. W różnych miejscach świata fotografowanie ludzi jest związane z odmiennymi wyzwaniami. W krajach azjatyckich zazwyczaj spotkamy się ze zrozumieniem: mieszkańcy Indii czy Uzbekistanu rzadko kiedy będą mieli problem z tym, że chcemy im zrobić zdjęcie. W krajach afrykańskich zaś fotografowanie ludzi jest nie lada wyzwaniem. Większość osób stanowczo sobie tego nie życzy, zdarza się, że ktoś zareaguje wrogo lub wręcz agresywnie. Są kultury w których fotografowanie niektórych grup społecznych jest ściśle zakazane – np. kobiet w konserwatywnych społecznościach muzułmańskich.
Warto jednak pamiętać, że niezależnie od kraju i kontynentu, ludzie których tam spotykamy to tacy sami ludzie jak my a nie wyłącznie obiekty do fotografowania. Zadaj sobie pytanie: jaka była by twoja reakcja gdyby ktoś nagle przystawił ci ogromny obiektyw do twarzy w momencie gdy np. śpieszysz się do pracy albo odprowadzasz dziecko do przedszkola? Lub gdy świętujesz urodziny bliskiej osoby albo modlisz się w kościele? Fotografia ludzi wymaga szacunku, taktu, empatii oraz nawiązania choćby minimum relacji. Mówiąc krótko: trzeba dać coś od siebie i wcale nie chodzi tu o pieniądze. Często wystarczy zwyczajna rozmowa, pokazanie drugiemu człowiekowi, że jest dla nas ważny.
Owszem zdarza się zrobić świetny portret nieznajomej osobie, szybko, bez nawiązywania żadnej relacji. Ale to wyjątki. Ja osobiście przestałem już dawno fotografować przypadkowych ludzi. Wolę ich obserwować a zdjęcie zrobić tylko tym, z którymi choć trochę się poznam. Im więcej czasu spędzisz z człowiekiem, im bardziej się przed nim sam otworzysz tym lepszy portret zrobisz. Jeśli między fotografem a osobą fotografowaną nie ma relacji, to nie ma historii. Trzeba rozumieć, co fotografujemy i dlaczego. Podróżowanie w rytmie slow pomaga usłyszeć te historie.
Na koniec żelazna zasada: zawsze pytaj czy możesz komuś zrobić portret. A jeśli osoba spyta co zrobisz z tą fotografią – odpowiedz szczerze. Pokaż na wizjerze aparatu wykonane zdjęcie. Jeśli obiecasz przysłać – zrób to. Jeśli nie – nie obiecuj.
…i wydarzeniom, w których uczestniczysz
Wziąć udział w autentycznym wydarzeniu istotnym dla lokalnej społeczności do kwintesencja podróżowania. Festiwale, rodzinne celebracje, wesela, buddyjska pudża czy islamski eid al fitr to najlepsza okazja by poznawać zwyczaje i kulturę. To także chwile, w których możemy zrobić obłędne zdjęcia. Znów należy jednak pamiętać, że jesteśmy gośćmi w czyimś domu. Wydarzenie, którego świadkiem jesteśmy, nie jest przygotowaną specjalnie dla nas inscenizacją po to byśmy mogli zapełnić karty pamięci naszych aparatów. W pierwszej kolejności jest wydarzeniem ważnym a często świętym dla lokalnych mieszkańców. Zatem znów – okaż szacunek, spytaj o pozwolenie, trzymaj się wyznaczonych reguł. Jeśli gdzieś nie można wchodzić – nie wchodź. Jeśli jakiejś linii nie należy przekraczać – nie przekraczaj. Zachowaj odpowiedni dystans, tak by nie przeszkadzać uczestnikom. Dostosuj swój ubiór i zachowanie. Bądź dyskretny. A przede wszystkim najpierw połącz się z tym co się wydarza, spróbuj zrozumieć zanim sfotografujesz.
Bądź autentyczny
Zawsze prezentuj kontekst wykonanej fotografii. Wszyscy pragniemy by nasze zdjęcia były zrobione podczas autentycznej sytuacji, często przypadkowej, niespodziewanej, rodzącej kreatywność. To przeciwieństwo zdjęć aranżowanych, fabrykujących wtórne ujęcia. Jeśli jednak fotografujesz „ustawioną” sytuację – nie ma w tym oczywiście nic złego pod warunkiem, że nie stwarzasz pozorów, że jest inaczej. Fotografia „studyjna” jest tak samo wartościowa jak „reporterska” (oba słowa biorę w cudzysłów bo ich definicje to temat na osobny artykuł) jeśli tylko wiemy gdzie przebiega granica i nie udajemy, że jedno jest drugim.
Zatem bądź autentyczny. I pozwól fotografowanym ludziom na to samo. Często mamy pewne wyobrażenie o mieszkańcach danego miejsca. Mamy również w głowie kadry zobaczone w kolorowych czasopismach lub mediach społecznościowych i podświadomie pragniemy podobnych. Tymczasem świat wokół nas żyje własnym życiem i nie koniecznie zamierza się do nas dopasować. Nie próbujmy go wciskać w wyimaginowane, często nieprawdziwe ramy. Nie powielajmy kulturowych, nierzadko krzywdzących lub nieaktualnych klisz. Tak stworzony obraz jest po prostu niebezpieczny w skutkach. Pamiętanie o tym, że jesteśmy odpowiedzialni za stworzony obraz, pomoże nam podejść etycznie do fotografii podróżniczej.
Znajdź szczerą motywację
Dlaczego chcesz nacisnąć spust migawki akurat teraz? Po co robisz zdjęcie tej osobie, tej sytuacji? Istnieje mnóstwo porad o tym, jak robić zdjęcia z efektem wow, jak szybko zyskać na popularności. Łatwo się zatracić, mając taki cel. Nie ma wówczas większego znaczenia, czy fotografia podróżnicza jest wynikiem prawdy i czy idzie za nią dokumentalna rzetelność. Liczy się wrażenie!
Konkursy fotograficzne stwarzają pułapkę fotografowania wyłącznie dla wzbudzenia zainteresowania. Brak wtedy miejsca na oryginalność, robienia czegoś dla siebie i przedstawiania pryzmatu, przez jaki postrzegasz świat. Opowiadasz o tym, co chcą widzieć ludzie. Ma to niewiele wspólnego ze sztuką, a wiele z marketingiem.
Zajmując się fotografowaniem w podróży warto zastanowić się, czym ta podróż dla mnie jest? Czy chcę tylko zaliczyć pozycje z listy miejsc do odwiedzenia czy chcę iść własną ścieżką pod prąd? Jaką wizją świata chcę się podzielić z innymi? Jak możesz odpowiedzialnie podejść do storytellingu w fotografii?
Pozwól fotografować siebie
Bywa, że przyjeżdżając w jakieś miejsce jesteśmy dla jego mieszkańców taką samą atrakcją i egzotyką jak oni dla nas. Tak, tak (i na szczęście!) są regiony gdzie widok Europejczyka jest nadal sporą sensacją. Ale nawet w miejscach, do których nie docierają zbyt często turyści, pojawiła się technologia. Prawie wszędzie ludzie mają telefon komórkowy z aparatem. Chcesz zrobić zdjęcie? Pozwól by sfotografowano również ciebie. Poświęć na to czas i bądź taki jaki chciałbyś by były fotografowane przez ciebie osoby – otwarty, przyjazny, autentyczny.
Zakaz fotografowania
Kilka lat temu zniesiono w Uzbekistanie odwieczny zakaz fotografowania taszkenckiego metra. Jakaż to była uczta dla podróżników móc bezkarnie fotografować te obłędnie piękne stacje Kosmonavtlat, Alisher Navoi czy Ozbekiston. Oczywiście i wcześniej można było zrobić zdjęcia, wielu próbowało. Zakaz fotografowania działa bowiem na turystę zazwyczaj jak płachta na byka. Zakazany owoc. Tym bardziej trzeba znaleźć sposób by to sfotografować. Technik jest wiele: z biodra, zza węgła, spod kurtki, lub po prostu na przypał, licząc na szczęście, że nikt nie zauważy.
W każdym kraju są obiekty, których fotografowanie jest zabronione. Najczęściej to budynki wojskowe, rządowe czasami także policyjne. Ale w niektórych krajach zakazy obejmują również infrastrukturę techniczną oraz budynki administracji lokalnej. Infrastrukturą techniczną może być dosłownie wszystko – dworce, tory kolejowe, drogi, lotniska. Często zakazy fotografowania nie są w żaden sposób oznaczone i dają dowolną możliwość interpretacji przez lokalnego policjanta. Oczywistością dla każdego podróżnika powinien być również fakt, że pod żadnym pozorem nie należy fotografować ludzi na służbie – żołnierzy i policjantów. Wielu podróżników nie zdaje sobie sprawy z tego co fotografuje – ot piękny gmach a przed nim kilku mundurowych. Ba, często tenże gmach może być jedynie tłem do portretu. Nieznajomość lokalnego prawa, jego egzotyka lub wprost absurdalność nie zwalnia jednak z jego przestrzegania.
Te zasady warto wziąć sobie do serca. Owszem, czasami, kłopot niefrasobliwie zrobionego zdjęcia daje się rozwiązać drobną opłatą dla czujnego policjanta. Ale czasami konsekwencje mogą być niezwykle poważne z aresztem a nawet oskarżeniem o szpiegostwo włącznie. Jeśli nie jesteś reporterem śledczym w pracy – szanuj zakazy, bez względu jak absurdalne są. Żadne zdjęcie nie jest warte spędzenia choćby kilku dni w więzieniu w kraju typu Kongo czy Turkmenistan.
Sprzęt – czy zawsze większe znaczy lepsze?
Na koniec porada sprzętowa. Duży aparat, jeszcze większy, biały obiektyw. W plecaku kolejne body i jeszcze trzy obiektywy, mały statyw, kilka kart, ładowarki, filtry, dysk twardy i power bank. Sprawa oczywista – dobry zestaw sprzętu pomoże nam robić lepsze zdjęcia (zakładając, że mamy umiejętności). Co myśli funkcjonariusz w policyjnym kraju widząc taki zestaw? Myśli: dziennikarz. A dziennikarzy w krajach autorytarnych (lekko połowa świata) nie lubi się niezależnie od długości i szerokości geograficznej. No więc kłopoty – przeszukanie, dokumenty, przeglądanie kart, stracony czas, czasami również pieniądze.
Co myśli zwykły człowiek na ulicy Lusaki lub Addis Abeby widząc taki zestaw? To samo: dziennikarz. Tylko do tego myśli sobie, że ów dziennikarz musi zarabiać tysiące dolarów i każde jego zdjęcie ląduje na okładce ważnego magazynu. A więc jeśli on za zdjęcie, na którym jestem ja albo moje auto, albo mój rower, albo mój stragan, albo mój dom, zarabia takie pieniądze to ja również chcę coś z tego mieć!
Dlatego czasami lepiej nie rzucać się w oczy. Do faktu, że każdy turysta fotografuje przyzwyczaiły się służby na całym świecie. Ale turysta w ich mniemaniu ma mały aparat. Duży ma dziennikarz. Jadąc do krajów policyjnych warto dobrze przemyśleć dobór sprzętu. Skromny aparat ma jeszcze jedną zaletę: nie wzbudza podejrzeń zwykłych ludzi, nie zwraca uwagi. A to bezcenne, zwłaszcza przy fotografii ulicznej. Z małym kompaktem lub skromnym bezlusterkowcem znacznie łatwiej wtopić się w tłum, zyskać zaufanie. Mały aparat nie tworzy tak wielkiej bariery, nie onieśmiela. A jeszcze łatwiej zrobić to z… telefonem! Tak, tak, są sytuacje, w których właśnie telefon może okazać się najlepszym aparatem.
Zanim opublikujesz – pomyśl
Obraz ma potężną siłę, z której często nie zdajemy sobie sprawy. Wracamy do bezpiecznego domu zabierając ze sobą sfotografowane twarze i miejsca. W momencie publikacji, w druku czy online, fotografia zaczyna żyć własnym życiem, nad którym nie mamy już kontroli. Może się zdarzyć, że osoby lub miejsca uwiecznione na zdjęciach poniosą konsekwencje naszej decyzji. Jak? Prosty przykład. Nasze zdjęcie zdradzi czyjąś twarz i miejsce jak telebim na słynnym ostatnio koncercie zespołu Coldplay. Inny przykład: fotografia pięknego krajobrazu wrzucona na IG sprawi, że w spokojne i dziewicze miejsce zaczną ściągać tłumy. Świat pełen jest takich przypadków. Na pewno tego chcieliśmy? Ale turystyka i media społecznościowe to temat na osobny tekst.
Polecane wyprawy
Wyjątkowe wyprawy poza utartymi szlakami, warsztaty fotograficzne w klimatycznych miejscach i podróże w rytmie slow, które celebrują lokalne tradycje.







