
Slow travel, czyli sposób na lepsze podróże

Katarzyna Banasiak
RedaktorkaAutorka artykułów na temat odpowiedzialnego podróżowania. Miłośniczka natury, górskich szlaków i włoskiej kuchni.
Dla niektórych zjawisko slow travel będzie rewolucją, inni już od dawna podróżują w sposób zgodny z jego założeniami. Jedno jest pewne: turystyka slow to już nie tylko trend, ale coraz popularniejsza zmiana w sposobie myślenia o podróżowaniu. Skąd się wziął slow tourism?
Skąd się wziął slow tourism?
W 1986 roku na Placu Hiszpańskim w Rzymie otwarto pierwszą we Włoszech restaurację McDonald’s. W jednym z najważniejszych pod względem historii i kultury miejsc stolicy Włoch powstał fast food. Dla wielu Włochów było to nieakceptowalne, więc na miejscu gromadziły się tłumy protestujących. Wśród nich był aktywista Carlo Petrini. Zamiast trzymać transparenty, Petrini rozdawał innym protestującym talerze z makaronem. To był początek ruchu Slow Food. Nic dziwnego, że szybkie jedzenie pozbawione wartości odżywczych, naturalnego smaku i zapachu wzbudziło sprzeciw właśnie we Włoszech – kraju, w którym gotowanie i jedzenie to kluczowy element tradycji.
Protest Petriniego dotyczył nie tylko jedzenia, ale także pośpiechu samego w sobie: szybkiego kupowania, szybkiej konsumpcji, życia w pędzie. Dziś Slow Food to globalna organizacja, ale także idea, która jest bliska wszystkim miłośnikom dobrego jedzenia. W czasach nieustannego pośpiechu pomysł powrotu do uważnego, wolniejszego życia padł na podatny grunt. Wkrótce pojawiły się hasła takie jak slow life i slow tourism (nazywany też często slow travel). Wszystkie te określenia krążą wokół tego samego konceptu: uważnego doświadczania, zwolnienia tempa, bycia tu i teraz, cieszenia się z bieżącej chwili i doceniania jej taką, jaka jest.

Czym jest slow travel?
Wyobraźmy sobie, że jedziemy na wycieczkę do Londynu. Mamy do wyboru dwa scenariusze podróży. Pierwszy zakłada noclegi w wygodnym hotelu i kilka dni intensywnego zwiedzania zabytków, w większości z zewnątrz, bo lista jest naprawdę długa: Buckingham Palace, Parlament, Big Ben, Eye of London, Westminster Abbey, Tower, London Brigde itd., a przydałoby się jeszcze wypić pintę piwa w jednym z historycznych pubów i zjeść fish and chips. Plusy: zobaczymy wszystko, na czym nam zależy. Minusy: trzeba trzymać się programu, żeby ze wszystkim zdążyć. Po wyjeździe czujemy przyjemne spełnienie – wiemy, że nic nas nie ominęło. Jesteśmy jednak dosyć zmęczeni i chętnie zjedlibyśmy przyzwoity posiłek bez pośpiechu.
Drugi scenariusz: śpimy w małym, rodzinnym pensjonacie. Mamy na liście kilka rzeczy, które chcielibyśmy zobaczyć, ale przede wszystkim chcemy poznać miasto i zrozumieć jego klimat. Zostajemy na miejscu tak długo, jak możemy. Od gospodyni naszego miejsca noclegowego dostajemy sprawdzony adres lokalnej kawiarni serwującej tradycyjne śniadania od ponad 20 lat. W knajpce dajemy sobie sporo czasu na delektowanie się posiłkiem – śniadanie faktycznie jest bardzo dobre. Przy stoliku obok siedzi starsza para, która nawiązuje z nami rozmowę.
Od słowa do słowa, polecają nam odwiedzenie jednego z mniej popularnych muzeów, w którym jedno z nich pracuje organizując wystawy czasowe. Kolejne dni upływają nam na przeplataniu takich nieoczekiwanych doświadczeń spacerami po niektórych z historycznych miejsc miasta i próbowaniem lokalnych przysmaków. Na koniec podróży wiemy, gdzie są najfajniejsze lumpeksy i w którym barze można posłuchać muzyki alternatywnej na żywo. Poznaliśmy kilku mieszkańców miasta. Może nie widzieliśmy Big Bena, ale czujemy, że Londyn nie jest już dla nas obcym miejscem.
Oba scenariusze realizują pewne oczekiwania. Nie jest tak, że pierwszy jest zły, a drugi dobry. Czasem marzymy o tym, żeby zobaczyć jakiś konkretny zabytek, a w miejscach takich jak Londyn naprawdę trudno zrezygnować z niektórych ikonicznych widoków i to jest w pełni zrozumiałe. Nie zawsze mamy też tyle czasu i środków, ile byśmy chcieli. Jednak mimo wszystko to od nas zależy jak wyglądają nasze podróże. Pierwsza opisana wycieczka to szybki city break, a druga to podróż w duchu slow travel.

Slow tourism w kilku zasadach:
- danie sobie czasu na dobre poznanie miejsca, w którym jesteśmy,
- brak pośpiechu i skupienie się na bieżącym doświadczeniu,
- ciekawość oraz chęć zagłębienia się w historię, kulturę czy klimat danego miejsca,
- poszanowanie dla odmienności i próba zrozumienia lokalnych zwyczajów,
- otwartość na nowe znajomości, smaki, doświadczenia,
- chęć wsparcia lokalnej społeczności lub/i przyrody poprzez własne decyzje w trakcie podróży. Na przykład skorzystanie z warsztatów rękodzieła u miejscowej artystki, zakup lokalnej ceramiki jako pamiątki z wycieczki albo przemieszczanie się po okolicy wypożyczonym rowerem zamiast samochodem.
Podejście slow w turystyce (i nie tylko) można opisać w kilku słowach: uważność, wrażliwość, otwartość, zaciekawienie. Bo właśnie o to tak naprawdę chodzi o wolniejszych podróżach: o nasze nastawienie. Chcąc świadomie odbywać nasze podróże w taki sposób, decydujemy, że chcemy więcej zauważać, więcej doceniać, dać sobie przestrzeń i czas na to, by prawdziwie odpocząć oraz poznać dane miejsce.
Niektórzy mówią, że slow travel to tak naprawdę powrót do korzeni podróżowania i powolnego odkrywania nieznanych sobie miejsc i kultur. Kiedyś wolniejsze tempo podróży wynikało nie tylko z tego, że ludzie po prostu żyli wolniej, ale też nie mieli takich możliwości szybkiego i wygodnego przemieszczania się z miejsca na miejsce. Dość powiedzieć, że zanim kolej zrewolucjonizowała podróżowanie, trasę z Warszawy do Krakowa powóz konny pokonywał w 10 dni. Wybranie się w daleką podróż wiązało się z szeregiem niewygód i wyrzeczeń – i to nawet dla dobrze sytuowanych osób. Po drodze nie dało się nie zauważyć zmian w pogodzie i budowie terenu, a podróż musiała uwzględniać przerwy w mniejszych miejscowościach.
Dotarcie do celu w zdrowiu i bez spotkania z rabusiami po trwającej kilkanaście czy kilkadziesiąt dni podróży było wydarzeniem. Po pokonaniu takiej trasy kilkudniowy pobyt w miejscu docelowym nie miałby sensu, dlatego planowano go na tygodnie lub miesiące. To sprzyjało dobremu poznaniu odwiedzanej miejscowości. Oglądanie zabytków i poznawanie stylu życia lokalnej ludności odbywało się na przestrzeni tygodni. Dziś możemy wsiąść w samolot i w kilka godzin przenieść się na inną część globu, a potem w kilkanaście godzin odwiedzić rozsypane po mieście zabytki. To tempo daje niesamowite możliwości, ale też może ograniczać sposób, w jaki doświadczamy podróży.

Slow travel w praktyce – jak to zrobić?
Żeby zacząć podróżować w duchu slow tak naprawdę potrzebna jest tylko (i aż!) zmiana w naszym podejściu do urlopu. Wiele osób po odbyciu kilku, kilkunastu różnych podróży orientuje się, że wraca do domu zmęczonym. Dlaczego tak jest? Często nie zastanawiamy się nad tym, czego tak naprawdę potrzebujemy, żeby odpocząć. Trafia się okazja, więc jedziemy. Na 3 dni. Może nie do miejsca naszych marzeń, ale też będzie fajnie. Podskórnie czujemy, że przydałby nam się teraz spacer po lesie, a nie wizyta w muzeum, ale przecież jest okazja. A gdyby tak zrobić to inaczej? Oto kilka wskazówek jak sprawić, by podróż była slow:
- Zastanów się ile czasu możesz poświęcić na całą wyprawę. Masz tylko weekend? To nie wyklucza slow turystyki, ale w tym wypadku wybierz miejsce, które jest blisko Twojego domu… albo pozbieraj więcej dni urlopowych i pojedź gdzieś na dłużej. Możesz wyjechać na 2-3 tygodnie? Świetnie! Może warto w takim razie wybrać inny środek transportu niż samolot? Podróż pociągiem przez Alpy była równie pięknym fragmentem moich wakacji we włoskiej Aoście, co przemierzanie górskich ścieżek na miejscu.
- Starannie wybierz miejsce noclegu. Można spać w hotelu znanej sieci albo wielkim kompleksie z all inclusive LUB w lokalnej agroturystyce, kameralnym pensjonacie czy na przyzwoitym campingu nad rzeką. Ta decyzja może zdeterminować charakter Twojego wyjazdu. Wybierając mniejsze miejsca noclegowe wspierasz lokalną społeczność i masz szansę na więcej ciszy, wolniejsze tempo, nowe znajomości i lepsze poznanie okolicy. Często też agroturystyki i pensjonaty oferują wyżywienie, co sprawia, że doświadczanie slow foodu na co dzień masz już w pakiecie.
- Zorganizuj swój wyjazd sam/a lub z pomocą butikowego biura podróży. Slow travel stoi w opozycji do turystyki masowej, nastawionej na konsumpcjonizm i “zaliczanie” atrakcji. Warto stworzyć lub wybrać podróż szytą na naszą miarę, oferującą nam takie możliwości, jakich potrzebujemy i wspierającą lokalne społeczności.
- Pozwól sobie na brak planów. Dla niektórych osób naprawdę dużym wyzwaniem jest nie planowanie każdego dnia wakacji – bo trzeba wycisnąć z nich jak najwięcej. Napięty grafik na urlopie to pokusa, z którą większość z nas mierzy się przynajmniej raz na jakiś czas. Warto jednak zostawić sobie dzień (a najlepiej kilka!) bez planów. Może spędzisz całe popołudnie leżąc w hamaku i czytając książkę, bo właśnie tego potrzebujesz. A może ktoś przy śniadaniu zaproponuje Ci odwiedzenie lokalnego targu i będziesz się świetnie bawić. Być może jednak wybierzesz samotny spacer, dzięki któremu odkryjesz miejsce jak z pocztówki. Pozwolenie sobie na spontaniczność i wybór dyktowany tym, na co faktycznie mamy w danej chwili ochotę, to doskonała metoda na prawdziwy relaks.
- Pamiętaj, że w wakacjach nie chodzi o odhaczanie. Często sami niepotrzebnie nakładamy na siebie presję – nawet w wakacje. Prawdziwy urlop powinien być czasem bez stresu, bez listy rzeczy do zrobienia i bez nieustannej pogoni za celem. Bądź tu i teraz. Zaakceptuj to, że nie zobaczysz/zrobisz/spróbujesz wszystkiego. Wybierz coś, co do Ciebie przemawia najbardziej, w co autentycznie chcesz się zaangażować. Może spędzisz pół dnia na warsztatach tworzenia ceramiki i okaże się, że jesteś świetna/y w wytwarzaniu kubków. Może dzięki gospodyni agroturystyki nauczysz się wypiekać podpłomyki. Płyń z prądem!
- Działaj wolniej. W pośpiechu codziennego życia często przestajemy zwracać uwagę na te drobne, ważne rzeczy: zapach świeżo mielonej kawy, widok za oknem, czułe spojrzenie kogoś bliskiego. Urlop to wspaniała szansa na przeżywanie dni powoli. Zatrzymanie się tam, gdzie podoba nam się to, co co widzimy. Zmrużenie oczu i skupienie na nowo poznanym smaku. Głęboki oddech. Zauważenie drugiego człowieka. Wakacje mogą nam przywrócić spokój i przypomnieć o priorytetach.
- Rozejrzyj się wokół siebie i okaż zainteresowanie otoczeniem. Prawdziwe poznanie miejsca to rozmowa z mieszkańcami, zanurzenie się w daną kulturę i otwarcie się na nowe.

Slow travel a bycie eko
Nawet miłośnicy podróży mogliby się już pogubić w gąszczu haseł opisujących obecne trendy turystyczne, takich jak slow tourism, turystyka odpowiedzialna, turystyka zrównoważona, ekoturystyka czy turystyka regeneratywna. Wiele z nich skupia się na bardziej odpowiedzialnym podejściu do podróży – takim, które uwzględnia ślad węglowy oraz skutki naszych wypraw dla lokalnej przyrody i społeczności. A jak turystyka slow łączy się z ekologią? Choć ochrona przyrody nie odgrywa głównej roli w slow travel, to nie da się zaprzeczyć, że jest z nią silnie związana. W turystyce slow chodzi przecież o uważność, docenianie i ciekawość, a gdy kierujemy się tymi wartościami nie możemy być obojętni na piękno przyrody.
Także nasze slow wybory mogą mieć pozytywny wpływ na życie mieszkańców i zmniejszać ślad węglowy podróży: nocleg w małym lokalnym pensjonacie, obiad w miejscowej knajpce z domowymi posiłkami, zakup ręcznie dzierganej czapki jako wartościowej pamiątki zamiast kolejnego breloczka made in China. Naturalnym następstwem wrażliwego podejścia w podróży jest też troska o zastany krajobraz. I tu pojawiają się elementy ekoturystyki i turystyki regeneratywnej – czyli celowych działań, które podejmuje się w trakcie podróży dla wsparcia środowiska naturalnego.
Na przykład: możemy pojechać na slow wakacje w Bieszczady, a w ich trakcie postanowić, że weźmiemy udział w akcji sadzenia drzew albo sprzątania lasu. I już nasza podróż ma element turystyki regeneratywnej. Tak naprawdę jednak nie ma dużego znaczenia jak to nazwiemy – jeśli będziemy czułymi podróżnikami, uważnymi na dobro innych (ludzi, zwierząt, roślin, miejsc) na pewno odnajdziemy w swoich wyprawach spokój i odpoczynek, które dla nas samych będą zbawienne. A przy okazji nie będziemy szkodzić otoczeniu.
Bibliografia:
- https://www.slowfood.com/our-history/ dostęp 7.12.2024
- https://www.slowfood.com/wp-content/uploads/2023/10/slow-food-manifesto.pdf dostęp 7.12.2024
- https://pl.wikipedia.org/wiki/Transport_i_podr%C3%B3%C5%BCe_w_czasach_I_Rzeczypospolitej#Formy_transportu_l%C4%85dowego dostęp 7.12.2024
- https://www.cabidigitallibrary.org/doi/abs/10.1079/9781845936846.0114 dostęp 7.12.2024
- https://pl.wikipedia.org/wiki/Turystyka_zr%C3%B3wnowa%C5%BCona dostęp 7.12.2024
- https://en.wikipedia.org/wiki/Slow_tourism dostęp 7.12.2024
-
Katarzyna Banasiak
RedaktorkaAutorka artykułów na temat odpowiedzialnego podróżowania. Miłośniczka natury, górskich szlaków i włoskiej kuchni.
Podobne artykuły
Polecane wyprawy
Wyjątkowe wyprawy poza utartymi szlakami, warsztaty fotograficzne w klimatycznych miejscach i podróże w rytmie slow, które celebrują lokalne tradycje.